Dziennikarze amerykańskiego magazynu rozmawiali z mieszkańcami wiosek położonych w północnym Iraku, amerykańskimi, europejskimi i irackimi dyplomatami, a także obrońcami praw człowieka. Z rozmów tych wynika, że najbliższy sojusznik USA w Iraku - kurdyjscy peszmergowie, gorąco chwaleni przez Zachód za skuteczne wojowanie z radykałami z Państwa Islamskiego - notorycznie dopuszcza się zbrodni.
Pracownicy humanitarni od miesięcy alarmują, że Arabowie, którzy musieli porzucić swoje domy, uciekając przed islamistami, teraz - po odbiciu tych terenów przez Kurdów - nie są wpuszczani z powrotem. Ich własność jest rozkradana, wioski są burzone, a uprawy - palone. Wszystko po to, żeby przygotować grunt pod przyszłe państwo kurdyjskie, wolne od Arabów.
Wszystkie komentarze