Każdy, kto się choć trochę zna, dobrze wie, że koty na scenę czy arenę się nie nadają. Nauczyć ich niczego się nie da, sztuczek za nic pokazywać nie będą. Za dumne, zbyt niezależne.
To tylko u Bułhakowa w "Mistrzu i Małgorzacie" Woland tresował kota Behemota.
- A pan tresuje koty? - zapytałem Dmitrija Kukłaczowa, sławnego kociego tresera, jednego z szefów moskiewskiego, ponoć jedynego takiego na świecie, Teatru Kotów. - Skądże, kota tresować nie można - kategorycznie zapewnia treser i dodaje: - Jego nie za nic nie da się przekupić, a karać za to, że czegoś nie chce mu się wykonać, to już broń Boże! Obrazi się na zawsze.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze