Tysiące żołnierzy i wolontariuszy z USA ruszają do Liberii, by zakładać szpitale polowe dla chorych na ebolę. Eksperci są jednak sceptyczni co do szans na szybkie opanowanie epidemii.

- Jedziemy walczyć z wrogiem - oświadczył major John Kolodgy z 501. Pułku Lotniczego w Fort Bliss, z którego do Liberii w ten weekend wyjechało 85 żołnierzy. - Wrogiem jest ebola w Afryce.

Według dziennika "Washington Post" liczba żołnierzy uczestniczących w operacji "Zjednoczona pomoc" wzrośnie w najbliższych tygodniach do 3,9 tys. W rejon epidemii jadą też lekarze, pielęgniarki, naukowcy, lotnicy, mechanicy, inżynierowie. Nie tylko z armii, lecz także z organizacji pozarządowych albo państwowych, jak Publiczna Służba Zdrowia USA, powołana do działania w sytuacjach kryzysowych.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Agata Żelazowska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Prawdziwa tragiczna epidemia to epidemia BORELIOZY i związanych z nią chorób odkleszczowych. Rocznie w USA jest 50.000 przypadków AIDS, 200.000 przypadków raka piersi i 300.000 przypadków boreliozy. W Polsce dla porównania rocznie jest 3.000 AIDS, 15.000 przypadków raka piersi i 40.000 (wg. PHZ) nowych zachorowań na boreliozę. Rzeczywista ilość chorych jest prawdopodobnie około dziesięciokrotnie wyższa niż liczby obecne w oficjalnych statystykach, bo spora część chorych jest źle diagnozowana. To jest w niektórych przypadkach niezwykle trudna do zdiagnozowania i trudna do wyleczenia choroba, którą możecie złapać Wy lub wasi bliscy nawet jutro, przechodząc przez trawnik. W przypadkach chronicznych dzięki obecnie obowiązującym wytycznym WHO i CDC chorzy są zostawiani sami sobie. W polsce NFZ ich nie lecz. Chorym, którzy po ich standardowym leczeniu są dalej chorzy lekarze zakaźnicy wciskają istnienie "zespołu po-boreliozowego" lub diagnozują SM, SLA, depresję, reumatyzm, histerię, hipochondrię i wiele innych chorób nie mających nic wspólnego z rzeczywistością. Jedyne przynoszące w przypadku chronicznej choroby leczenie opracowane przez amerykańskie stowarzyszenie ILADS czyli długotrwałe podawanie kombinacji antybiotyków jest traktowane przez środowisko lekarskie albo jak znachorstwo, albo jak zabijanie ludzi chemią. Na prywatne leczenie ludzie biorą kredyty, bo nie stać ich na leki. W USA lekarze, leczący boreliozę długotrwałą terapią antybiotykową maja problemy z ubezpieczalniami i prawem- zdarzały się przypadki utraty licencji. A wy się martwicie Ebolą w Afryce?
    już oceniałe(a)ś
    1
    0