Decyzja prawicowego rządu jest sensacyjna. Rzadko się zdarza w zachodniej demokracji, by rząd po objęciu władzy najpierw z powodów ideologicznych odwracał o 180 stopni prawo uchwalone przez poprzedników, a gdy już wszystko jest gotowe do głosowania w parlamencie, wycofał się z niego całkowicie. A tak się stało w przypadku hiszpańskiej ustawy antyaborcyjnej.
Po objęciu władzy po socjalistach w 2011 r. prawicowy rząd najpierw opracował nową ustawę niweczącą prawo z 2009 roku, które dopuszczało przerywanie ciąży na życzenie do 14. tygodnia ciąży, a później uzależniało je od różnych uwarunkowań. Nowy minister sprawiedliwości Alberto Ruiz Gallardon upierał się, by nowa ustawa traktowała aborcję nie jako prawo kobiety, lecz jak przestępstwo, i by strzegła życia od poczęcia.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze