?Mam przesrane" - mówi John All, 44-letni profesor uniwersytetu Western Kentucky, do kamery wisząc w lodowej szczelinie w Himalajach. Na filmie widać jego zakrwawioną twarz i bezwładną rękę, a także czeluść pod nim.

Mimo licznych złamań, w tym ręki i pięciu żeber, All wydostał się z pułapki przy użyciu czekana i doczołgał do namiotu, co w sumie zajęło mu aż dziewięć godzin. I przeżył noc pełną bólu, mając wewnętrzny krwotok, w niskiej temperaturze, nim rankiem dotarli do niego ratownicy.

Udało mu się ich zawiadomić o swojej tragicznej sytuacji, wysyłając SMS przez Satellite Messenger, urządzenie GPS używane przez wspinaczy. Jego koledzy, którzy uczestniczyli w wyprawie, odesłali mu wiadomość, że postarają się rankiem załatwić helikopter. - Myślałem, że umrę. Byłem w sytuacji bez wyjścia i całkiem sam - mówił potem All mediom, siedząc w hotelu w Katmandu, stolicy Nepalu. - Wiedziałem, że ratownicy z powodu złej pogody nie są w stanie dotrzeć do mnie tego samego dnia i że muszę sam jakoś przeżyć noc.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Strach pomyśleć : bez kamery przy sobie upadek nie miałby żadnego sensu. Ludzie to mają szczęście.
    już oceniałe(a)ś
    14
    3
    Pogratulować zimnej krwi i hartu ducha w sytuacji praktycznie beznadziejnej...
    już oceniałe(a)ś
    12
    1
    Na Huffington Post było to dwa dni temu. Bez paywalla. Do widzenia.
    już oceniałe(a)ś
    6
    7