Policja aresztuje przywódców opozycji, których oskarża o zamiar zamachu stanu. Od tygodnia trwają demonstracje przeciwników i popleczników reżimu.

We wtorek jeden z głównych przywódców opozycji Leopoldo Lopez oddał się demonstracyjnie w ręce policji, idąc na czele manifestacji w centrum Caracas.

- Oddaję się ręce wymiaru sprawiedliwości, który jest niesprawiedliwy i skorumpowany - ogłosił przez megafon Leopoldo Lopez. - Jeśli to moje haniebne uwięzienie wreszcie przebudzi naród, żebyśmy mogli doprowadzić do zmian pokojowo i demokratycznie, to niech tak będzie. Ja nigdy z Wenezueli nie ucieknę i do podziemia też nie zejdę, bo nie mam nic do ukrycia.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Małgorzata Bujara poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    To bardzo przypomina spór religijny między protestantami i katolikami. Każdy miał swoje racje. Problem w tym, że trudno te racje pogodzić, a sąsiedztwo jednych i drugich doprowadzało do wojny domowej, wzajemnej wrogości. Jedni i drudzy obawiali się zarażenia nową doktryną, nowym myśleniem ludzi nad którymi sprawowali rząd dusz, a którzy byli na tyle głupi, lub może ich zupełnie nie interesowały jakieś ideologiczne spory, tylko bieżące życie. Jedni chcą dobrobytu całego narodu, przy pewnych ograniczeniach, jak np. wykorzystywanie pracy innych ludzi do poprawy swojego osobistego dobrobytu. Drudzy czują się ograniczani w swojej osobistej wolności do wykorzystywania pracy innych ludzi i czerpania z tego dużych zysków. Uważają, że to normalne, że jedni sa wyrzucani z domów, gdy oni mogą mieszkać w luksusach. Inaczej mówiąc jedni wolą życie we wspólnocie plemiennej z jego regułami, np. posiadania jednej chatki, drudzy lepiej się czują jako te wilki co same upolują i z drugim się nie podzieli mimo, że sam nie zje. Mało, że się nie podzieli, to drugiego wilka traktuje jak wroga i konkurenta, nadmiar jedzenia traktuje jako powód do dumy i chwały. Oczywiście u ludzi to jest bardziej skomplikowane, ktorzy tworzą lokalne watahy, kliki, przy czym cały czas jest walka o przywództwo w bandzie i bronieniu swojej pozycji lidera. To widać doskonale na przykladzie PO i PIS.
    już oceniałe(a)ś
    1
    7