Demokratyczne i obywatelskie rewolucje w krajach b. ZSRR tylko usztywniają dyktatorską władzę prezydenta Nursułtana Nazarbajewa - mówi Jewgienij Żowtis, jeden z czołowych działaczy obrony praw człowieka w Kazachstanie

Bartosz T. Wieliński: Jaki wpływ wywiera kijowski Majdan na to, co się dzieje w Kazachstanie?

Jewgienij Żowtis: Niestety, protesty Ukraińców nie pomogą nam wywalczyć wolności. Przerabialiśmy już rewolucje u sąsiadów: róż w Gruzji w 2003 r., pomarańczową na Ukrainie w 2004 r. i tulipanową rok później w Kirgistanie. Naszą władzę wówczas ogarniał strach i przykręcała ludziom śrubę. Organizacje pozarządowe i działacze odtąd są pod nieustanną presją.

Na to nakłada się arabska wiosna, która też wystraszyła prezydenta Nursułtana Nazarbajewa. Wielu mieszkańców Kazachstanu to muzułmanie, a on sam rządzi krajem jak obalony prezydent Egiptu Hosni Mubarak. Śrubę więc jeszcze bardziej przykręcono. W 2012 r. w Kazachstanie ostatecznie zlikwidowano opozycję, a jej przywódcę Władimira Kozłowa skazano na 12 lat więzienia.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze