Ostatnie dni, kiedy Obama najpierw zapowiadał atak, a potem wycofywał się i postanowił wystąpić o zgodę Kongresu, stworzyły precedens. Prezydent USA sam, na oczach świata, zrezygnował z części swojego autorytetu - mówi Hassan Mneimneh z think tanku German Marshall Fund w Waszyngtonie.
Mariusz Zawadzki: Jeszcze kilka dni temu Obama zmierzał ku kompromitacji. Wydawało się, że Kongres nie zgodzi się na użycie siły i albo trzeba będzie zrezygnować z bombardowań Syrii, albo bombardować wbrew woli demokracji. Teraz niespodziewanie wychodzi z syryjskiego kryzysu jako zwycięzca...
Hassan Mneimneh: Tylko pozornie. Taka będzie obowiązująca wersja wydarzeń - że cele udało się osiągnąć metodami dyplomatycznymi. W rzeczywistości autorytet Ameryki i prezydenta bardzo jednak ucierpiał.
Wszystkie komentarze