Jego optymizm był niezachwiany, a wnikliwość nie miała sobie równych. Polskie dziennikarstwo poniosło dziś gigantyczną stratę. Łukasz Lipiński zmarł w wieku 51 lat.

Łukasz kiedyś opowiadał o swoich dziennikarskich początkach w trójmiejskim oddziale „Wyborczej". Zaczęła się druga połowa lat 90. Przełożeni wobec adeptów zawodu zastosowali stary numer: idźcie na miasto, przynieście coś dobrego. Łukasz dużo się tego dnia nie nachodził. Z Tkackiej, gdzie mieściła się redakcja, poszedł pod Pocztę Główną na ulicy Długiej, to góra 200 metrów. Stał pod budynkiem i pytał ludzi, czy w okolicy dzieje się coś ciekawego, o czym mógłby napisać. I wtedy przechodzień wskazał mu skrzynki pocztowe. Jedna była czerwona na listy zamiejscowe, druga zielona — na listy lokalne. Łukasz dowiedział się wówczas – a potem oficjalnie potwierdził — że poczta zieloną skrzynkę opróżnia rzadko, więc wrzucone tam listy przychodzą z opóźnieniem. Media w miastach żyły wówczas takimi tematami. Łukasz miał dobry start. A potem wzbił się na dziennikarskie wyżyny. Kierował działem gospodarczym, zagranicznym i krajowym w „Gazecie Wyborczej". Współtworzył serwis analityczny „Polityka Insight", w końcu został wicenaczelnym tygodnika "Polityka".

Twoja przeglądarka nie ma włączonej obsługi JavaScript

Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej

Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.

Marcin Ręczmin poleca
Czytaj teraz
Więcej