Pan Wiktor mieszkał kilka lat za granicą, tam urodził mu się syn. Kiedy postanowili z żoną wrócić do Warszawy, chłopiec miał prawie rok. Ich powrót przypadł na koniec kwietnia, kiedy właśnie zakończył się nabór do miejskich żłobków. - Nie mieliśmy wyboru, musieliśmy zapisać Kubę do prywatnego - mówi.
Nie było im to w smak, bo cennik powalał. Jedyna placówka, która mogła przyjąć dziecko "od ręki", kosztowała blisko 2,3 tys. zł za miesiąc. Rodzice Kuby z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem złożyli więc podanie o miejsce w jednej z miejskich placówek, znacznie tańszej. W czerwcu dostali dostali odpowiedź: syn się dostał, zapraszamy od września. Tam musieli pokryć jedynie koszty wyżywienia, 400-600 zł miesięcznie.
Wszystkie komentarze
W budżetówce słabo wynagradzane, te prywatne odjechały z cenami w kosmos.
95% społeczeństwa uważa się za lepszych, dlatego te panie tyle zarabiają. To pokłosie systemu patriarchalnego, gdzie opieka nad dziećmi, osobami niesamodzielnymi jest słabo opłacana, bo wykonywana głównie przez kobiety. Także darujcie sobie te boomerskie przytyki pod adresem pracowników korpo.
Za "bullshit jobs korposzczurów" płacą prywatne firmy, więc mogą ją wyceniać, na ile im się żywnie podoba. Za wynagrodzenie opiekunki w państwowym żłobku płacimy my.
Dodajmy że nie licz na wysokie wynagrodzenie w zawodzie którego nauka zajmuje 280h
wiezienia powiadasz?
Może by tak opodatkować prawidłowo wszystkich? Niezależnie czy to informatyk, czy prezes tej firmy? Niezależnie czy pracujesz na UOP czy masz 5 mieszkań w spadku, które wynajmujesz?
no co ty, chcesz mieć kolejne blokady na drogach i inne uciążliwości ???
Komputerami zapchają miasto?
A może opodatkujamy wszystkich? Rowniex szara strefę, która oficjalnie zarabia najniższą krajową a pod stołem bierze 2 razy tyle? Jak to jest, że ktoś pobierający pomoc społeczna kupuje nowe auto z salonu, rejestruje i to wszystko full legalnie?