ZOBACZ WIDEO!
Bon zdrowotny Konfederacji, czyli 4340 złotych na każdego obywatela i obywatelkę. Przedwyborcza zapowiedź posła Konrada Berkowicza coraz trudniejsza do wytłumaczenia nawet przez partyjnych działaczy Konfederacji.
– Proponujemy bon zdrowotny jako pierwszy krok. Pacjent będzie mógł opłacić leczenie z bonu do jego wysokości – 4340 zł – zapowiedział niedawno Berkowicz. – Podzielić budżet na zdrowie na ilość obywateli, przekazać ten bon, żeby wszystkie instytucje czy państwowe, czy prywatne konkurowały, podwyższając swoją jakość i obniżając ceny o ten bon – stwierdzi poseł Nowej Nadziei. Jednej z trzech partii składowych Konfederacji.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Czyli Ziobro.
Nie wymagajcie od statystów, żeby rozumieli scenariusz.
Ups! Wiedzą jeszcze, że jak wejdą do Sejmu, to najpewniej znajdą się w koalicji ze "znienawidzonym" przez nich PiSem. A wtedy nawet memów nie trzeba będzie wrzucać. Kasa do prywatnych fundacji i kieszeni Konfederatów trafi szerokim strumieniem.
Tym młodym, niechorującym przyszłym rodzicom narodowej tkanki pragnę przypomnieć, że koszt porodu to między 5 a 10 tyś. Więc im tej składki na wiele nie starczy. Choroby to nie tylko dentysta z plombą.
Bosak próbował powiedzieć, że im nie chodzi o podzielenie kwoty finansowania NFZ na liczbę ubezpieczonych, tylko o zwiększenie liczby funduszy ubezpieczeniowych. I gdyby rzeczywiście taki był ich postulat, to byłoby OK, sam tu kiedyś jeszcze w czasach Kas Chorych pisałem, że dalszym etapem reformy ubezpieczeń zdrowotnych powinno być zniesienie terytorialnego ograniczenia ich działania i umożliwienie konkurencji (Kas Chorych było 17, po jednej na województwo plus jedna dla mundurowych; potem SLD zrobił centralizację w ogólnopolskim NFZ). Tylko że to, co tu mówił Bosak, kłóci się z tym, co mówią inni liderzy Konfy, bo np. pozujący na eksperta od ekonomii Mentzen nie ma bladego pojęcia, o czym mówi.
A jak sobie wyobrażałeś konkurencje między nimi ? Na czym ona miała polegać ? Dysponowały identyczną składką od ubezpieczonego, miały obowiązek zapewnić identyczny zakres usług, podobnie wyceniaych ( różnice wynikały z kosztów pracowniczych, niekoniecznie najwyższych w metropoliach :) . Ide kas chorych miałaby sens tylko wtedy, gdyby mogły konkurować ze sobą wysokością składek, i poziomem usług . Ale to rewolucja w systemie na wzór usa . U nas konkurenxja zawęziła się do umiejętności zarządzania, gdzie pozytywnie błyszczał śląsk, ale to troche mały zysk :)
Ale skąd te fundusze mają mieć pieniądze na leczenie ?
Ze składek.
Identyczny zakres podobnie wycenianych usług to minimum. Jeśli jedna kasa potrafiłaby się lepiej gospodarować pieniędzmi ze składek od innych mogłaby albo dorzucić inne świadczenia, albo (co bardziej prawdopodobne i chyba lepsze) skrócić kolejki do lekarzy, z którymi współpracuje.
A po co mają "dorzucać świadczenia ?
Można będzie dokupić "dodatkowe, lepsze świadczenia " (zapewne w pakietach promocyjnych).
Skrócenie kolejki za dodatkową (drobną) opłatą lub "bonus" w droższym abonamencie.
Konkuruje się o ZYSK a nie o "dawanie lepszych usług".
Konkuruje się o PIENIĄDZE pacjenta, a nie o jakość jego leczenia.
Oczywiście oferta "lepszej usługi" jest potrzebna by przyciągnąć więcej KLIENTÓW i zarobić więcej pieniędzy, ale tylko w zakresie ZWIĘKSZAJĄCYM ZYSK (bo wtedy pojawia się konkurencja).
O co urzędnik jednej kasy ma konkurować urzędnikiem z innej kasy ?
No i młoda, zdrowa, nieśmiertelna. I marząca o byciu milionerami.