W połowie kwietnia minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek ogłosił z mównicy sejmowej, że PiS ma w swoim programie likwidację Karty nauczyciela i po wygranych wyborach zrealizuje ten punkt. Potem tłumaczył na antenie Radio Maryja, że przecież nie będzie pustki po zlikwidowanej ustawie. To ma oznaczać, że partia rządząca zamierza zastąpić ją czymś innym. Czym? Nie wiadomo.
- Pierwszy raz zapowiedź likwidacji Karty padła z sejmowej mównicy. Poprzedni ministrowie też źle wyrażali się o Karcie, ale zwykle w wywiadach. Nigdy jednak ta zapowiedź nie padła jako przedwyborcza - komentuje rzeczniczka Związku Nauczycielstwa Polskiego Magdalena Kaszulanis.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
A jak mierzyć jakość pracy nauczyciela? Wyniki zależą od uczniów w dużo większym stopniu niż od nauczycieli. Czy płaca urzędnika jest uzależniona od jakości jego pracy?
No i właśnie tu jest pies pogrzebany. Większość nauczycieli z niezrozumiałych dla mnie powodów, nie rozumie na czym polega ich praca. A praca ta polega na tym aby przekazać określony zasób wiedzy uczniom, natomiast spora część nauczycieli nie potrafi tego zrobić i uważa, że to wina dzieci. W innych zawodach najczęściej jest tak, że jeśli nie jesteś skuteczny w tym co należy do twoich obowiązków zawodowych to jesteś zastępowany przez kogoś innego. W oświacie to raczej nie działa.
Bo okazałoby się, że są szkoły gdzie po prostu nie ma komu uczyć. Serio do tego dążymy? Czy komuś się wydaje, że będą zastępy chetnych do pracy z dziecmi z trudnych środowisk ?
Tak trochę z boku tematu. Chodziłem kiedyś, gdy jeszcze byłem piękny i młody, z nauczycielką prześlicznej urody. Miłą była i świetną w swoim fachu. Po wejściu do klasy uczniowie witali ją oklaskami. Jednostkowy fenomen? Być może. PS. Młodość minęła. Została tylko uroda. Hej!
Z jakich trudnych środowisk? Ja piszę o w miarę przyzwoitych warszawskich publicznych liceach. Popełniłem wielki błąd wysyłając jedno z dzieci do szkoły publicznej. Nauczony doświadczeniem, drugie posłałem do prywatnego. Różnica jest kolosalna. Za taki brak kompetencji pedagogicznych i podejście do uczniów jakie mogłem zaobserwować w liceum publicznym, nauczyciel w szkole prywatnej, wyleciałby w 5 minut.
A zasób wiedzy przekazać, jeśli nie złapiemy, co jest nie tak z lobotomią, wsypaniem literek ułożonych w sensowne ciągi, znaków i cyfr, przekroju serca žaby, niczego nie rozumiemy. A, i oczywiście szycie ściegiem okrężnym, żeby potem otworzyć umysł czyli czaszkę i czynność powtorzyć.
To może szew piętrowy? A cjanopanem się nie da? Klamerki? O lobotomii nie wspominaj, bo to kryminał i wstecznictwo. Otwieranie czaszki? Dawno temu, jeszcze przed wściekłymi krowami, gdy jajecznicę z móżdżkiem można było lubić. Powodzenia...
w szkole, na lekcji spotyka się 2 strony - nauczyciel i uczeń (po co ja to piszę - to wiadomo ). Od interakcji , chęci współpracy zależą wyniki. I nie oszukujmy się , że wszyscy uczniowie będą jednakowo interesowali się fizyką, muzyką i wf-em. Nauczyciel może wymyślać ciekawe lekcje, zadania a i tak nie wszyscy zrozumieją, zapamiętają i się zachwycą. Więc jak ocenić pracę nauczyciela - po wynikach tych co zainteresowani czy po tych , którym się nie podoba i nie przyswoili?
OMG ...
A z czego rodzice mają być zadowoleni? Karta sprawia, że w szkołach nic nie można zmienić od kilkudziesięciu lat.
A że przez to szkoła będzie jeszcze gorsza, to już takim rodzicom nie przeszkadza. Byle sąsiadowi krowa zdechła!
Zapłacisz za szkołę 3/4 pensji to się zesrasz Żr szczęścia. A jak cię nie będzie stać, to twój problem. Dalej pluj na szkole i nauczycieli. Masz prawo pisowcu.
O, co za kultura. Jak mniemam, nauczyciel?
Nauczyciele też głosują za pisem
No to rząd nie doszacował stopnia wkurzenia przeciętnego rodzica po pandemii i nauce zdalnej kiedy ceny korepetycji skoczyły, egzaminy stały się trudniejsze bo ministerstwo, a nie nauczyciel tak chce. A teraz reszta nauczycieli co za głodowe pensje do tej pory pracowali albo rzuci papierami albo nie wróci do pracy bo nie spełni przepisów nowej ustawy o tym, że ma mieć akurat wykształcenie typowo kierunkowe i to typowo pedagogiczne. Bo zwykły absolwent studiów wyższych już szczególnie przedmiotów ścisłych, a szczególnie kilku na raz nie poprowadzi. I dzieci takich osób albo będą musiały iść do w pełni odpłatnych szkół prywatnie albo bulić jeszcze więcej za korepetycje by mieć przyzwoite wyniki na trudniejszych egzaminach. I tego nerwy nawet wyborcy PiS już nie wytrzymają i grono już wściekłych rolników powiększy grono mocno wkurzonych rodziców młodzieży dzieci w wieku szkolnym. A co do nauczycieli i edukacji- będzie zapaść bo z uwagi na zaorbki i podejście do pracownika na studia pedagogiczne chętnych już nie będzie. A ci nauczyciele co jeszcze są to chyłkiem uciekąją w IT, korpo albo różne psychologie i idą na swoje. I tak ministerstwo może sobie czegoś oczekiwać, ale od nauczycieli dochodzących do wieku emerytalnego, ale nie od ludzi młodych. Młodych na tak niskie pensje nie stać. Bo oni muszą zarobić na siebie, na kredyty, na droższą żywność i goła pensja początkowa bez stażowego i bez dodatków jest dla nich gorszą ofertą niż sprzątanie biur czy zatowarowanie nocą drogerii. Taka prawda. W szkole to może opłaca się kible czyścić, ale nie dzieci uczyć. Takie siatki zarobków. Ludzi wykształconych te zmiany do końca zniechęcą do pracy w szkołach publicznych i odczuje to całe i państwo i obecny rząd w nadchodzących wyborach też. Nie chcecie by matematyki czy fizyki uczył zwykły inżynier? Osoba po zwykłych studiach humanistycznych nie wystarczy do nauki języka polskiego, historii czy WOS albo języka obcego? No to może dzieci pouczy ksiądz, katechetka labo lepiej opłacany niż matematyk wuefista. I nie, opowiadanie bajek, że nauczyciel pracuje tylko te 18 godzin tablicowych i ma całe lato wakacji nie pomoże i nie zmieni faktu, że nie będzie komu pracować. A jak usłyszę, że przyjdzie na to miejsce Ukrainka to powiem tak- to kobiety o wyższych oczekiwaniach finansowych niż Polki. I taka Ukrainka prędzej założy własną firmę budowlaną i pojedzie na saksy do Niemiec niż wam za psie pieniądze do polskiej szkoły pójdzie pracować dla idei. Do takich rzeczy byli do tej pory zdolni tylko Polacy, ale żeście tymi ostatnimi zmianami zniechęcili do pracy ostatnich zapaleńców i idealistów, więc teraz to sobie co najwyżej zakony żebracze zaprzągnijcie do edukacji o ile stosowne podyplmówki będzie im się chciało samodzielnie opłacać i narzędzia pracy za własną kasę kupować. Akcja laptop za 2500 wzruszyła mnie niepomiernie. Tym bardziej, że jak ostatnio kupowałam laptop i szukałam najtańszego to poniżej 5 tysięcy się nie dało. Także generalnie- oświato publiczna, krzyżyk na drogę. A rządzącym życzę powodzenia w wyborach bo jak wkurzyliście rodziców to pojęcia nie macie. I jak się ludziom przy urnach uleje żółć to się możecie mocno zdziwić.
Niech dowalają. Za 4 lata nikt nie będzie uczył w szkole jak obecni nauczyciele odejdą na emeryturę
Zgadzam się z Tobą, tylko to jest proces na wiele lat i najlepiej byłoby go przeprowadzić bez udziału większości obecnej kadry pedagogicznej. I to jest główny problem - jak na przegniłych fundamentach zbudować coś solidnego i nowoczesnego?
Fobosie Drogi, żadnej rewolucji. Na teraz, to przyjmować nowych wg. powyższego schematu. To jest do zrobienia w krótkim czasie, bo należy zacząć od stworzenia tych studiow podyplomowych. No i jeszcze muszą skończyć nauki ci na tzw. specjalizacjach pedagogicznych. Obecnych nauczycieli utrzymać i dowartościowywać. Gdy nowi, wysoko wykształceni i wykwalifikowani zaczną do szkolnictwa napływać, to poprzeczka będzie podnoszona. Zacznie sie proces, wieloletni, jak mówisz. Pozytywny, tworzący wartości ogólne i wartościowe jednostki. Wzrośnie autrytet nauczycie, do tego broniony prawem. Mam jednak niewielką wiarę w taki projekt. Za dużo protagonistycznych mądrali żyje w Polsce. Dlatego uważam ten pomysł za coś w rodzaju sience fiction. Pozdrawiam serdecznie.
W jaki sposób dowartościujesz ludzi, którzy od dziesiątków lat współtworzą i reprodukują toksyczny system oparty na bylejakości? Od czasów kiedy ja chodziłem do szkoły podstawowej Polska poszła do przodu o kilka długości, a jak rozmawiam z nauczycielkami moich dzieci to czuje się, jakbym cofnął się do czasów rządów KC PZPR . . .
Nie wiem. Wiesz, ja starej daty jestem. Z tych co ich przedwojenni kształcili. Oni czuli misję i odpowiedzialność za nas. Jak dowartościować? Podwyższyć zarobki, poprawić warunki pracy i stworzyć właściwy program nauki. Nauczyciel musi się do programu stosować, a jak nie, to - Następny proszę. Po co zadania domowe?. Niech uczniowie piszą w szkole, pod okiem nauczyciela. Domowe dobrowolne. Testy? To dla małp dobre. Odpytywać, niech się uczą mówić. Szkoła ma uczyć myśleć, uczyć werbalizacji myśli i wpoić nawyk uczenia się dożywotni. Jak to zrobić? Jeszcze raz powiem, że nie wiem. Jestem rolnikiem, hodowcą, amatorem. Nie pcham się tam, gdzie nie proszony i niepowołany. Co mają się moje zwierzątka nauczyć wiem. Co wnukom mogłbym do główek wkładać, też wiem. Organizacja szkolnictwa mnie przerasta. I tyle.
Dodam jeszcze, że Twoje wątpliwości są słuszne. Szczególnie w wypadku tworzenia programów szkolnych przez ludzi, którzy słabych nauczycieli mieli. Hej!
No cóż. Ja już kształciłem się przy udziale edukatorów ery Gierka i Jaruzelskiego i być może wtedy zapoczątkował się obecny kryzys polskiej oświaty. I niestety obawiam się, że po prostu jak w przypadku wielu innych krajów, edukacja będzie szła dwiema ścieżkami: lepszej prywatnej i gorszej publicznej.
Strażnik więzienia zarabia dwa razy więcej niż nauczyciel więc po jakiego diabła miałby pracować w szkole?
Leśnik też.
Teraz jest po ptokach, jeśli PiS nie przegra wyborów, dojedzie was na maksa.
Tak, tylko jak nauczyciele zaczęli strajkować, to wylał się hejt, z każdej strony, jakie to biedne dzieci, a do komisji egzaminacyjnych przyszli leśnicy, strażacy i oczywiście katecheci. Szkoła jest widocznie potrzebna tylko po to, żeby dzieci miały gdzie sobie posiedzieć.
Przecież protestowali za poprzedniego ministra. Rząd napuścił na nich społeczeństwo a te w dużej części się napuścić dało. Strajk nic nie zmienił...
na nauczyciele niestety nie trzeba napuszczać, bo 30 lar III RP, a szczególnie ostatnie 10 sprawiło, że z zawodu uciekła większość nauczycieli z powołaniem i z naszymi dziećmi pracują ci, którym się nie udało przejść do biznesu. Niestety pracują z niechęcią, żeby nie powiedzieć z pogardą wobec dzieci.
Niesamowite, pouciekali z zawodu trudnego, nisko opłaconego, ale za to cieszącego się pogardą i niechęcią społeczną? Kto by pomyślał!
Polska jest jednym z nielicznych krajów gdzie pensum nie jest zwiazane z przedmiotem. Zupełnie inny wymiar "prac domowych" ma polonista czy matematyk (zważywszy jeszcze liczbę uczniów w klasie) a zupełnie co innego nauczyciel WF. Dla protestujacych przypominam, że za wszystkie SKS nauczyciel WF ma placone ekstra.
"Jak taki raj praca nauczyciela to dlaczego tłumy chetnych nie atakują swoim CV?"
Sytuację można równie dobrze odwrócić, jeśli ta praca jest katorgą, proponuję się zwolnić i spróbować pracy w warunkach rynkowych, słodko nie będzie. Proponuję używać lepszych argumentow.
Co do pozostałej treści Twojego wpisu, pelna zgoda.
Sprawdzałeś ostatnio braki kadrowe w szkołach? Póki co problem dotyka dużych miast i zawodówek, ale spokojnie, i na prowincję dotrze.
Ależ ja nie jestem przeciwnikiem dobrej płacy i warunków pracy nauczycieli. Należałoby tylko miernoty (w każdym zawodzie takie istnieją) pogonić ze szkół i docenić tych przez duże N. Wówczas chętni, dobrzy nauczyciele, się znajdą. Niestety, przy tej ekipie rządzącej, jest to niemożliwe.
I dlatego nauczyciele są oporni, doświadczenie ich nauczyło że zmiany w edukacji są tylko na gorsze i powodowane chęcią cięcia kosztów, ew. przypodobaniem się wyborcom.
Też mnie to zastanawia. Skoro jest tak super to dlaczego jest tyle wakatów? Dlaczego nie ma nauczycieli w wieku 25 do 39 lat? 40 latek jest nazywany młodym nauczycielem
Zupełnie czego innego wymaga się od polonisty i matematyka niż od nauczyciela w-f. Jeden ma sprawdzać sprawdziany i wypracowania, czytać i być na bieżąco ze swoją dziedziną, a drugi ma ćwiczyć, utrzymywać kondycję, obserwować mecze i zawody i porywać pasją do sportu. Wszystko to wymaga czasu. Nie tylko te osławione zeszyty do sprawdzenia.
Oczywiście Czarnek ze swoją ekipą jest na to za głupi , jadą w stare i zarzynają nauczycieli i dzieci .
Aby było jeszcze zabawniej pierwszą ekipą, która przymierzała się do likwidacji KN był rząd PO-PSL. To w latach 2007-2015 częściowo nauczycieli podporządkowano kodeksowi pracy, co jeszcze bardziej spotęgowało chaos.
W chwili obecnej (oczywiście po obaleniu Kaczyńskiego) jedynym sensownym wyjściem z sytuacji jest rzeczywiście likwidacja KN i stworzenie od podstaw (w szerokich konsultacjach ze środowiskiem nauczycielskim) nowych przepisów regulujących ten zawód w zakresie, w którym regulacje kodeksu pracy są niewystarczające.
a kierowca, lekarz, terapeuta, marynarz dalekomorski, wychowaca przedszkolna... każdy zawód ma swoją specyfikę, a nie słyszałem o karcie kierowcy dalekobieżnego.
Naiwnością jest sądzić, że nowe warunki pracy nauczycieli mają być przygotowane w konsultacji z nimi - to będą warunki pod nich, czy pod nasze dzieci?
Od 30 lat szefem ministerstwa zdradliwa są lekarze (pierwsyz nie lekarz tez w sumie nic nie zmienił) - i co? Dobrze sie dzieje?... Dobrze mam na myśli dla pacjenta, bo to ze pensje lekarzy są wywalone w kosmos to tez chyba nie jest żadna tajemnica?
Interes naszych dzieci i interes nauczycieli jest SPRZECZNY - czy to jest oczywiste, czy trzeba literować?
Skoro szkoły prywatne, które nie zatrudniają nauczycieli na podstawie KN są lepsze, nauczyciele w nich zarabiają lepiej i są bardziej zadowoleni z pracy, niż ci ze szkół publicznych, to chyba problemem nie jest kwestia wprowadzania specjalnych przepisów prawa pracy dla nauczycieli.
Pobudka, to interes ministerstwa i samorządów oraz interes dzieci jest sprzeczny. Serio ludzie wierzycie, że chodzi tu o coś innego niż tylko oszczędności?
Po pierwsze, na całym świecie sytuacja finansowa i zawodowa nauczycieli uczących w szkołach prywatnych jest inna (najczęściej lepsza) niż w szkołach publicznych, wynika to przede wszystkim z zupełnie innego systemu finasowania.
Po drugie, szkoły prywatne, jak wszystkie placówki oświatowe, podlegają Ustawie Prawo Oświatowe. Zgoda, w szkołach prywatnych i społecznych głównym dokumentem określającym zasady i warunki pracy jest KP, jednakże tylko w zakresie, w którym umożliwia to Prawo Oświatowe, w pozostałym w dalszym ciągu obowiązuje KN.
Szkoły prywatne są "lepsze" dzięki selekcji uczniów.
Myślisz, że dzieci zamożnych rodziców są inteligentniejsze? To, że rodzice są zamożni (nie jest to z mojej strony żaden przytyk), niekoniecznie musi iść w parze z inteligencją ich dzieci. Wśród osób zamożnych i ubogich, zdarzają się dzieci inteligentne i nieuki. Nie ma na to reguły.
Jakiej selekcji? Przecież dzieci które nie dostałyby się do bardziej obleganej szkoły średniej (a nawet średnio obleganej), jeśli rodzice mogą za to zapłacić, mogą trafić do szkoły prywatnej, gdzie o dziwo przy mniejszym stresie, późniejsza zdawalność na maturze jest wyższa.
Wychowawca w przedszkolu również podlega pod KN, doczytaj zanim zaczniesz dyskutować.
Skąd ty czerpiesz informacje?? Ze Sputnika??
Ale ja wcale nie twierdzę, że sytuacja szkół publicznych w innych krajach niż Polska jest lepsza, niemniej jednak dyskusja jest o polskiej szkole.
Zabierz dzieci ze szkoły i ucz je sam, bo jeżeli interes nauczycieli jest sprzeczny z interesem dzieci, to oni je krzywdzą.
Interesem każdego, kto pracuje jest godnie zarobić. Ale drugim interesem jest też wykonywać swoją pracę na poziomie i być docenianym pracownikiem - a to już jest właśnie interes dzieci.
interes i marzenie dobrego nauczyciele jest taki, żeby dzieci wiedziały to co on albo jeszcze więcej.