W połowie stycznia PiS przegłosował ustawę "lex pilot", która daje TVP silniejszą pozycję w stosunku do stacji prywatnych. I to w roku wyborczym, a przecież TVP to narzędzie rządowej propagandy.
PiS przepchnął ustawę, choć prywatni nadawcy od dawna protestują przeciwko tym zmianom, a eksperci wskazują na ich niekonstytucyjność i sprzeczność z prawem unijnym.
Paweł Lewandowski, podsekretarz stanu w kancelarii premiera, w imieniu rządu tak tłumaczył konieczność tych zmian: - Dajemy łatwy i powszechny dostęp do telewizji publicznej. Skończy się więc szukanie kanałów w różnych miejscach kraju. Jeżeli ludzie przenoszą się z jednego miejsca do drugiego lub wyjeżdżają na wakacje, będą mieli pewność, że ich ulubione kanały znajdą się tam, gdzie w domu.
Wszystkie komentarze
Czyj to syn, wszyscy dobrze wiemy, a powiedział to, choć wie dobrze, że TVPiS to nie są nasze ulubione kanały, a wyjeżdżając na wakacje, wybieramy takie miejsca, w których kierownicy hoteli nie mówią po polsku, bo chcemy odpocząć, a nie być drażnionymi przez prymitywną propagandę PiS....ów. Ponadto my umiemy posługiwać się techniką, możemy sobie kupić odbiorniki TV w dowolnym miejscu w Europie, choćby u Niemców , bo są często u nich nawet tańsze niż w Polsce i nie będą miały zaprogramowanych pilotów, więc bez trudu zablokujemy sobie możliwość odbiory wrażej telewizji. Zresztą teraz też zablokowałem u siebie odbiór kilku zbędnych kanałów z tępą albo katofaszystowską propagandą, które są obowiązkowo umieszczane w każdym pakiecie kablówki.
Dla mojej 78letniej mamy to będzie poważny problem, jeśli pisuary ten pomysł przeforsują.
1. Lamentowanie o "pierwszych pięciu kanałach", to medialna bzdura. Technicznie nieistotna, bo zdalnego ustawienia "na sztywno" kanałów w lokalnych TV nie ma (to nie 1984 i nie PRL z jednym-dwoma kanałami). Przeprogramowanie jest względnie proste, a zasadniczo nic nie stoi na przeszkodzie funkcji zaprogramowania lokalnego TV ze skryptu, który można zassać z serwisu np. tzw. "obywatelskiego". "Nieprogramowalność" telewizorów, to malejący odsetek.
2. Prawdziwy cel ustawy, to kompetencja ustawiania, co może w eter pójść regułą 5N (5 + n kanałów wskazywanych przez Radiokomitet Krajowej Rady). To n można zawsze dopasować do technologicznej pojemności liczby możliwych do wykorzystania kanałów.
3. Krzyk o kosztach, jakie muszą ponieść nadawcy, to zręczna macha pisiorów, mająca pokazać fałszywą maskę obrońców "wolności wyboru", której nadawcy z maniackim uporem odmawiają konsumentom wciskając tymże konsumentom tzw. pakiety. W świecie cyfrowym to absurd.
O ile 1. to lipa dla mas, o tyle prawdziwy wróg jest w ideologicznym podklejonym fałszywie 3. Nie znaczy to, że 3. nam - konsumentom się nie należy, czy jest może nieistotna. Bynajmniej - jaką ma wartość pokazują przecież serwisy streamingowe, w których i pospołu ze smart-TV - nomen-omen nadchodzi poniekąd rewolucja - live-feed kanałów dotychczasowej emisji naziemnej lub kabelkowej.