Konferencja ma tytuł „Ciężki zator płucny – dramat z happy endem". Opowiada o rzadkim przypadku uratowania ciężarnej z zatorem płucnym. Bohaterowie to Aleksandra i Paweł, ich syn Rafał i lekarze: z I Kliniki Kardiologii, Kliniki Kardiochirurgii oraz Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii w Górnośląskim Centrum Medycznym w Katowicach-Ochojcu.
Dramat, o którym mowa, zaczyna się wiosną. Ola, wtedy mama czwórki dzieci, jest w dziesiątym tygodniu ciąży z piątym. Już przy jednej z wcześniejszych ciąż miała zakrzepicę, ale chodziło tylko o powierzchowne naczynia. Dlatego teraz profilaktycznie od początku ciąży zażywa heparynę, która ma zapobiegać powstawaniu zakrzepów.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Wspaniała opowieść pod choinkę.
Happy end, gratulacje. Tylko dlaczego osoba o takim stanie zdrowia, mająca już dzieci, zachodzi ponownie w ciążę?
A to już zupełnie inna bajka.
Niekoniecznie pod choinkę.
Pozdrawiam świątecznie i serdecznie.
Postępowanie wyżej nie jest niczym odkrywczym, oprócz tego że zastosowano i odessanie skrzepliny jak i ECMO. Brawo dla lekarzy że walczyli do końca. Pytanie ile w skali kraju podobnym kobietom się nie udało bo nie było niedaleko kompetentnych ludzi
Żebyś mogl/a sobie podywagować
Ale czy trzeba tak ryzykować? Mając 4 dzieci i zakrzepicę wcześniej NIGDY nie zaryzykowałabym szczęścia rodziny dla kolejnej ciąży. Poza tym czwarta czy piąta ciąża to wielkie ryzyko i nadmierne obciążenie organizmu kobiety- uszkodzenia kości, zębów , ryzyko pęknięcia macicy, nietrzymania moczu , żylaków itd.
To po prostu nie jest zdrowe i tak każda ciąża to ryzyko ale wprzypadku pierwszych 2-3 jest ono znacznie mniejsze!
Pani Godek zapewne by chciała go wyskrobać lub odessać, żeby upiec i podać na Wigilię...
Szkoda, że Iza z Pszczyny miała pecha żyć w katotalibanie.
A nie zauważyłaś/łeś, że taki przypadek nie był znany nauce, a operujący zaufali swojej intuicji?
Kobieta podjęła taką decyzję, a nie inną.
Trzeba to respektować.
Oczywiście, inna osoba mogłaby podjąć inną decyzję.
Nigdzie w artykule nie jest powiedziane, że narażono zdrowie pacjentki ze względu na płód. Wprost natomiast pisze, że zrezygnowano z trombolizy i operacji ze względu na ryzyko niekontrolowanego krwawienia z macicy lub ciężkich powikłań u pacjentki. Zamiast tego lekarze wybrali metodę najbezpieczniejszą - nie dla płodu, tylko dla niej. Niekontrolowane krwawienie z macicy u pacjentki w ciąży może skończyć się zgonem.
Może przeczytaj jeszcze raz ale tym razem ze zrozumieniem? Skutecznie leczono czono matkę z zatoru tętnicy płucnej a potem z niewydolnosci krązenia. Nie było bezwzględnych wskazań do terminacji ciazy
PS. Podobną metodę stosuje się w Ochojcu np. w przypadku zwężenia zastawki u bardzo wiekowych pacjentów, właśnie dlatego, że jest to metoda najmniej inwazyjna, przez co najbezpieczniejsza.
Nie rozumiesz niuansów medycznych. Dla nas jest jasne że przede wszystkim ratowano matkę. A poronić mogła w każdej chwili.
W świetle dziś obowiązujących przepisów ona sama "innej" decyzji podjąć by nie mogła. Bo dziś kobieta to tylko dodatek do płodu. Tu się udało. Nie wiadomo co by było gdyby jedyną opcją było ratowanie matki kosztem ciąży...
Tego nie wiem.
W "sytuacjach podbramkowych" opinie pojedycznych lekarzy moga sie roznic dosyc drastycznie. Kto wie, jaki lekarz co rekomendowal? Jakie byly zacowania i predykcje co do tego, kto ma jaka szanse przezycia? Artykul nic nie mowi o tym aspekcie sprawy.
Szczęścia życzę!