Kaczyński robił na Birgfellnerze dobre wrażenie. Był uprzejmy, bezpośredni.
Po raz pierwszy spotkali się w Boże Narodzenie u Jana Marii Tomaszewskiego, kuzyna Kaczyńskiego i ojca Karoliny, żony Birgfellnera. O Kaczyńskim w towarzystwie mówiono „wujek”. Na spotkania Austriak przywoził białe wino ze Styrii i ciemne piwo. Prezes PiS w nich gustował.
Rozmawiali zdawkowo: o pogodzie, o tym, jak minął lot. Kaczyński nie mówił po niemiecku, Birgfellner nie znał polskiego, tłumaczyła jego żona. – Jest projekt, który mógłby cię zainteresować – powiedział Kaczyński Birgfellnerowi na bożonarodzeniowym spotkaniu w 2016 r. Po kilku miesiącach zaprosił go do centrali PiS na Nowogrodzkiej i wtajemniczył w plan budowy drapacza chmur na działce przy ul. Srebrnej w śródmieściu Warszawy. – Projekt był niezwykle interesujący, ale skomplikowany – oceniał później Birgfellner. Zabrał się jednak do pracy.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze