O edukacji w „Wyborczej” – najpierw w Poznaniu, później w dziale krajowym – piszę od 2011 r. Takiego roku szkolnego jak obecny nie przeżyłam. I chciałabym, by podobny nigdy więcej się nie powtórzył, choć mam poczucie, że może być jeszcze gorzej.
Po tych dziesięciu miesiącach czuję się trochę tak jak nauczyciele, z którymi kilka dni temu rozmawiałam o tym, dlaczego odchodzą z pracy. Wypluta. Ale właściwie nie powinnam narzekać, bo tylko opisywałam to, czego nauczyciele, uczniowie i ich rodzice doświadczali. A dla wielu był to koszmarny rok szkolny.
Wszystkie komentarze
Wszystko to prawda, przynajmniej w dużych miastach. Szkoły prowincjonalne, szczególnie tam gdzie ubywa młodych mieszkańców, są w lepszej sytuacji.
Ale w miastach będzie ciężko. Szczególnie z kadrą. Dlatego tak ważne są w tym naborze szkoły niepubliczne - bardzo wielu rodziców widzi, ze to jedyny ratunek, jedyna szansa na humanitarne warunki i jakąś indywidualizację nauczania, o której w 38 klasie nie może być mowy.
Szkoły prowincjonalne zazwyczaj były gorsze od tych w dużych miastach, więc ta "lepsza sytuacja" niczego nie zmieni. Owszem, dostać się do nich łatwiej, ale dostać się po nich na dobre studia już niekoniecznie.
Jak napisał/a Torp - po deformie nie wiadomo jakie bedą te dotychczas najlepsze szkoły.
Owszem. I to jest sedno "dobrej zmiany" w liceach. A na okrasę mamy szkoły uczące zawodu, które miały rozkwitnąć, ale nic takiego nie nastąpiło. Przeciwnie dotyka je dramatyczny kryzys jeśli chodzi o nauczycieli. Reasumując: są miejsca dla absolwentów w szkołach średnich, ale są one wyjątkowo mało warte.
"dostać się po nich na dobre studia już niekoniecznie."
Po pisiej politycznej "reformie" szkół wyższych nie będzie już czegoś takiego jak "dobre studia" i problem sam się rozwiąże.
Nie w przypadku, kiedy matura decyduje o przyjęciu na studia. To oznacza, że te trzy/ cztery lata mają do tego przygotować. Jeśli ktoś marzy o konkretnym profilu (a wiele osób w tym wieku już wie, którą drogą chce pójść), a nie ma go w danej okolicy, dlaczego ma rezygnować z marzeń? Przestańmy równać w dół.
Mylisz sie gruntownie. To zmiany mają nadążać za człowiekiem (uczniem), jego pasjami i chęcią rozwoju, a nie człowiek za zmianami.
Oj, komunizm we łbach siedzi mocno... Może jeszcze chcesz, żeby państwo wybrało ci żonę?