Przemysław Staroń: Mam poczucie, że my, nauczyciele, na co dzień skupieni na pracy z dziećmi i młodzieżą nie uświadamialiśmy sobie dotychczas wystarczająco, że można wspólnie i skutecznie zawalczyć o nasze sprawy. Już wcześniej były takie próby, ale niezbyt udane. Natomiast teraz obudziła się w nas odwaga. Myślę, że wydarzenia społeczne – zbiórki do „ostatniej puszki Pawła Adamowicza” czy na Europejskie Centrum Solidarności, które przeszły wszelkie oczekiwania – przypomniały nam, że razem można wszystko.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Stan w jakim znalazła się publiczna oświata jest rozpaczliwy. Szkoła potrzebuje po ostatniej "reformie" natychmiastowego remontu. Także lepszych płac, które zażegnają kryzys i pozwolą wybierać nauczycieli do zawodu. Racjonalnych i przemyślanych podstaw programowych, które pozostawią przestrzeń nauczycielom i uczniom, pozwolą różnicować wymagania, zarażać pasją do nauki. Wyjmą spod kieratu obowiązków starszych uczniów szkoły podstawowej, którzy w tej chwili znaczną część pracy zabierają do domu. Szkoła publiczna to nie mogą być coraz liczniejsze klasy, coraz bardziej przerzedzone szeregi nauczycieli, coraz bardziej karkołomne plany lekcji, coraz więcej nauki przerzuconej do domu. Nasze dzieci potrzebują warunków do nauki na miarę XXI wieku, a nie szkoły rozdygotanej, niewydolnej.
Niestety, ci którym oddano do rąk sprawy edukacji zawiedli na całej linii i całkowicie utracili kontrolę. Szefowa resortu zajęta jest obecnie - w tak kryzysowym momencie - konkursem piękności, jakim są starania o intratną posadę w PE. O jej wysuniętym na plan pierwszy zastępcy, nie można powiedzieć, by miał charyzmę i siłę przekonywania. Wszystko wskazuje, że jako społeczeństwo sami musimy wziąć sprawy w swoje ręce.
Nauczyciele nie mogą dać wpędzić się w poczucie winy i ulec, bo polegną w starciu z PiS i to będzie koniec nie tylko ich, ale całej oświaty.
Trzeba sobie uświadomić, że protest jest przede wszystkim z myślą o przedszkolaku. Zmiany, które są konieczne będą rozłożone najmarniej na kilka lat. Bo o ile demolki Anna Zalewska dokonała błyskawicznie, to wychodzenie z czarnej dziury potrwa. Licealista zdąży skończyć studia, dla dzisiejszego przedszkolaka to jest kwestia całej kariery szkolnej.
Rodzice muszą sobie poradzić z tą niedogodnością. Niech ci rodzice spróbują sobie wyobrazić, że w kolejnych latach ubywa przedszkoli z powodu braku nauczycieli. W Wilanowie stoi od września puste przedszkole, bo nie ma chętnych do pracy. Jak tak dalej pójdzie, strajk nie uda się, to pustych przedszkoli może być znacznie więcej. Może więc warto wesprzeć strajk, mimo niedogodności, aby od kolejnego września, czy jeszcze następnego nie dowiedzieć się, że cały rok rodzice muszą organizować opiekę na własną rękę, bo nie ma obsady w przedszkolu.