Podręczniki szkolne dofinansowane z budżetu państwa to norma w większości europejskich krajów. Nie zawsze są zatwierdzane przez ministerstwo, zazwyczaj wybiera je szkoła.

We wrześniu uczniowie pierwszych klas dostaną podręczniki za darmo - zapowiedział premier. Teraz rodzice kupują je za własne pieniądze, ale o wyborze podręcznika decydują nauczyciele.

Według badań CBOS to największy wydatek na szkołę z portfela rodziców. W roku szkolnym 2013/14 kosztowały średnio 382 zł. Im starsze dziecko, tym drożej.

Rodziny z najniższymi dochodami dofinansowuje państwo w ramach "Wyprawki szkolnej", w tym roku szkolnym to 225 zł. W klasach 1-3 szkoły podstawowej uczniom kupuje się całe pakiety od wielu różnych wydawców: książki i zeszyty ćwiczeń, nawet ok. 20 woluminów za ponad 200 zł.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Kupowanie podręcznika przez szkołę, zakaz wciskania na siłę pakietów, zakaz wprowadzania co roku nowej wersji (z okładką w innym kolorze) - TAK Identyczny podręcznik dla wszystkich uczniów w Polsce, bez możliwości uwzględnienia specyfiki grupy - stanowczo NIE, to się kłóci z podstawowymi zasadami dydaktyki. -- <a rel="nofollow" href="http://nauczanieblog.blogspot.com/">Szkoła przygotowuje dzieci do życia w świecie, który nie istnieje.</a> – Albert Camus
    To wszystko to prawda z jedną zasadniczą różnicą. W każdym z wyżej wymienionych krajów w sektorze wydawniczym jest zagwarantowany wolny rynek. Co za tym idzie, w każdych z wyżej wymienionych państw istnieje po kilka wydawnictw przygotowujących podręczniki do szkół. Szkoły mogą więc wybierać, a państwo bierze na siebie obowiązek współfinansowania. Tymczasem u nas MEN chce wprowadzić jeden prawidłowy podręcznik , co nie jest abosolutnie zgodne z zasadami wolnego rynku i z prawem oświatowym, które nauczycielowi pozostawia wybór środków dydaktycznyh. Dlaczego rząd nie pokusi się o to, aby zaproponować rozwiązanie w ramach którego będzie współfinansował zakup podręczników ? Czy rzeczywiście chodzi im o dobro rodzica, dobro dziecka? Najłatwiej jest zmieszać pracę z błotem ludzi w wydawnictwach i nazwać ich złodziejami, podczas gdy największym złodziejem jakiego znamy jest nasz rząd, który swoje problemy chce rozwiązać kosztem nas wszystkich - czyli podatników. Najpierw OFE, a teraz załatwimy cały rynek wydawniczy, żeby tysiące ludzi w nim zatrudnionych straciły pracę. Wszystko w myśl rzekomej zasady sprawiedliwości społecznej i słynnego hasła , aby żyło się ludziom lepiej, nie prawda ? Reasumując pytam się dlaczego rząd nie weźmie przykładu z rozwiązań z innych państw europejskich, gdzie rynek wydawniczy jest wolny od wszelkich ingerencji ze strony państwa ? Dlaczego rząd nie pomyślał nad tym jak można rozwiązać kwesię finansowania podręczników przez państwo, co zapewniłoby pracę ludziom w wydawnictwach , byłoby zgodne z prawem oświatowym a w końcu nie wpłynełoby na jakość naszej edukacji ? Dlaczego Państwo zrzuca z swoich barków swój psi obowiązek jakim jest dbanie o edukację i decyduje się na najprostszy ruch jakim jest postawienie w jednej linii wydawców i nauczycieli jako odpowiedzialnych za to, że przez nich rodzice tracą po kilkaset złotych na ksiązki i wyprawki ? Jak to się ma do jednej z podstawowych zasad naszej Konstytucji mówiącej, że nauka jest bezpłatna ?
    już oceniałe(a)ś
    3
    2
    No wlasnie. W każdym z wyżej wymienionych krajów w sektorze wydawniczym jest zagwarantowany wolny rynek. Co za tym idzie, w każdych z wyżej wymienionych państw istnieje po kilka wydawnictw przygotowujących podręczniki do szkół. Szkoły mogą więc wybierać, a państwo bierze na siebie obowiązek współfinansowania. Tymczasem u nas MEN chce wprowadzić jeden prawidłowy podręcznik , co nie jest abosolutnie zgodne z zasadami wolnego rynku i z prawem oświatowym, które nauczycielowi pozostawia wybór środków dydaktycznyh. Dlaczego rząd nie pokusi się o to, aby zaproponować rozwiązanie w ramach którego będzie współfinansował zakup podręczników ? Czy rzeczywiście chodzi im o dobro rodzica, dobro dziecka? Najłatwiej jest zmieszać pracę z błotem ludzi w wydawnictwach i nazwać ich złodziejami, podczas gdy największym złodziejem jakiego znamy jest nasz rząd, który swoje problemy chce rozwiązać kosztem nas wszystkich - czyli podatników. Najpierw OFE, a teraz załatwimy cały rynek wydawniczy, żeby tysiące ludzi w nim zatrudnionych straciły pracę. Wszystko w myśl rzekomej zasady sprawiedliwości społecznej i słynnego hasła , aby żyło się ludziom lepiej, nie prawda ? Reasumując pytam się dlaczego rząd nie weźmie przykładu z rozwiązań z innych państw europejskich, gdzie rynek wydawniczy jest wolny od wszelkich ingerencji ze strony państwa ? Dlaczego rząd nie pomyślał nad tym jak można rozwiązać kwesię finansowania podręczników przez państwo, co zapewniłoby pracę ludziom w wydawnictwach , byłoby zgodne z prawem oświatowym a w końcu nie wpłynełoby na jakość naszej edukacji ? Dlaczego Państwo zrzuca z swoich barków swój psi obowiązek jakim jest dbanie o edukację i decyduje się na najprostszy ruch jakim jest postawienie w jednej linii wydawców i nauczycieli jako odpowiedzialnych za to, że przez nich rodzice tracą po kilkaset złotych na ksiązki i wyprawki ? Jak to się ma do jednej z podstawowych zasad naszej Konstytucji mówiącej, że nauka jest bezpłatna ? Cały tekst: <a href="http://wyborcza.pl/1,75478,15280021,Darmowy_podrecznik_praktyka_w_Europie.html#ixzz2qYCvVTRa" target="_blank" rel="nofollow">wyborcza.pl/1,75478,15280021,Darmowy_podrecznik_praktyka_w_Europie.html#ixzz2qYCvVTRa</a>
    już oceniałe(a)ś
    14
    5
    Kto to powiedział? "Założenie, że powinien funkcjonować jeden, identyczny dla wszystkich podręcznik do każdego przedmiotu jest sprzeczny z ustaleniami współczesnej pedagogiki, która kładzie nacisk na indywidualizację nauczania i konieczność dostosowania metod, form i środków nauczania do indywidualnych potrzeb uczniów. " To cytat z oficjalnego oświadczenia MEN z zeszłego roku. Wisiało ono na stronie MEN jeszcze do niedawna.
    już oceniałe(a)ś
    7
    0
    Nawet glupi Amerykanie ktorzy zamiast dziesieciokrotnie tanszej soli drogowej do produkcji artykulow spozywczych uzywaja sol spozywcza daja dzieciom darmowe podreczniki .
    już oceniałe(a)ś
    9
    3
    Polska jak zawsze w ogonie UE !!!
    już oceniałe(a)ś
    6
    3
    Jestem nauczycielem w szkole podstawowej w Anglii. Nikt tutaj za podręczniki nie płaci! Wszystkie materiały dydaktyczne przygotowuje nauczyciel, a jeśli szkoła decyduje si na podręcznik to płaci z własnego budżetu. To pozwala na wybrani najbardziej wartościowych książek do planowania lekcji przez nauczyciela. Później dzieci pracują w zwykłych zeszytach [dostarczanych przez szkołę!] w których piszą lub wklejają kserokopie, zadania etc. Zamiast ładować dzieciakom książki do plecaka, lepiej by było gdyby szkoła była w stanie zakupić wartościowe podręczniki i materiały dydaktyczne DLA NAUCZYCIELI, którzy by mogli w ten sposób przygotować wartościowe i interesujące lekcje. Do tego porządne ksero w szkole i nie ma problemu! Do tego jest internet, tablety, biblioteki....Na pewno każdy rodzic chętnie kupiłby parę zeszytów za 5PLN.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Co do Finlandii, to jest tu przekłamanie. Dzieciaki mają zapewnione podręczniki w podstawówce, w gimnazjum część. Koszta kupna podręczników do liceum ponoszą już rodzice (są one bardzo wysokie, niestety).
    już oceniałe(a)ś
    0
    0