Nie doszło do ugody między gminą Pruszcz Gdański a właścicielami Amber Gold, którzy przed upadkiem spółki kupili zabytkowy dworek w Rusocinie. Prokuratura nie zgodziła się na doprowadzenie do sądu aresztowanego Marcina P., a ten z kolei nie wyznaczył pełnomocnika.

Za zabytkowy dworek w Rusocinie małżeństwo P. zaoferowało w 2012 roku 6,5 mln zł. Było to tuż przed ogłoszeniem upadłości Amber Gold. Ostatecznie zapłacili 1,6 mln zł. Reszta pieniędzy miała zostać przeznaczona na dzierżawę wieczystą od gminy Pruszcz Gdański (Pomorskie) za przyległy do obiektu teren na 99 lat. Roczna opłata wynosiła 83 tys. zł. Nie zdążyli zapłacić nawet jednej, zobowiązali się też do gruntownego remontu całego kompleksu.

Dwór rodziny Thiedemannów

13 sierpnia 2012 r. spółka Amber Gold ogłosiła decyzję o likwidacji, nie wypłacając ulokowanych środków i odsetek tysiącom klientów firmy. 17 dni później aresztowano prezesa Marcina P., który w areszcie przebywa do dziś. Jego żona Katarzyna P. została aresztowana w marcu 2013 r. Oboje trafili z Gdańska do aresztu w Piotrkowie Trybunalskim, skąd kobieta została w kwietniu br. przewieziona do Grudziądza, gdzie znajduje się jedyny oddział ginekologiczno-położniczy dla osadzonych. Jak podają nieoficjalne źródła, zaszła w ciążę z więziennym wychowawcą.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze