Geoinżynierię opisywaliśmy już kilka razy w "Wyborczej". W skrócie ma to polegać na tym, że za pomocą rozpylenia areozoli w chmurach uda się je rozjaśnić i dzięki temu schłodzić (punktowo bądź szerzej) planetę.
Przede wszystkim chodzi o to, by odbić tymi "sztucznymi chmurami" promienie słoneczne zanim padną na Ziemię.
Wśród aktywistów klimatycznych i naukowców na świecie toczy się dyskusja na temat tego, czy jest to technologia bezpieczna, czy w przyszłości nie zostanie ona wykorzystana w geopolityce (komuś sprzeda się rozjaśnione chmury, a komu innemu się ich odmówi) i czy nie rozhuśta i tak już nasterydowanej przez zmiany klimatu pogody na planecie.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Kasę trzeba wydawać na jedno i na drugie niestety. Na mrzonki, bo bez nich nie ma postępu, i na bierzące problemy, żeby marzyciele zdążyli zanim wyginiemy.
Lepsze te mrzonki, niż o lotach na Marsa.
Loty na marsa to niestety fajna sprawa ale tylko i wyłącznie ma tylko nakarmić ludzkie ego. Niedługo nie trzeba będzie lecieć na marsa aby podziwiać jego widoki bo to samo będzie za oknem
"ludzkość nie jest w stanie zredukować emisji tak szybko, by zahamować wzrost temperatury na Ziemi" jest niestety pewne
Na wyniki trzeba cierpliwie czekac. Zobaczymy, co nowego i wartosciowego da sie sie osiagnac dzieki tej instytucji. Ciekawy jestem wynikow tych testow geoinzynieryjnych.
Zapewniam, że £500K rocznie wygląda śmiesznie w Berkeley.
No, nie wiem.
Masz jakies statystyki na poparcie tego, co piszesz? Chetnie spojrze.
Poza tym, nie znam dokaldnie umowy, jak on ma podpisana na UK. Byc moze bedzie mogl utrzymac afiliacje, czesciowy etat i w zwiazku z tym czesc pensji z USA.
Poza tym skoro przemysłowe emisje siarki chłodziły klimat w latach 60-90 to warto spróbować. Może coś zadziała.
Wylapywanie CO2 z powietrza, odsalanie wody, rzetelna edukacja o konsekwencjach spozycia miesa i nabialu, energia z wiatru i wody - to sa tematy zbawienne i bezpieczne.