Chris i Julie Ramsey to małżeństwo ze szkockiego miasta Aberdeen. W ostatnich dniach zrobiło się o nich głośno, bo Ramseyowie zdecydowali się pokonać łącznie 27 tys. kilometrów (przejadą przez 14 państw) samochodem elektrycznym. Pewnie nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że podróż zamierzają rozpocząć na dalekiej Północy (start ma być jak najbliżej bieguna magnetycznego Ziemi), a skończyć ją na biegunie południowym.
W dodatku deklarują, że ich pojazd będzie zasilany przez większą część podróży energią słoneczną i wiatrową.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Wystarczy przejechać z Londynu do Mongolii.
Nie trać wiary, możesz się jeszcze załapać na przejażdżkę Izerą.
Z Bzdziągowa do Pierdziszewa Dolnego.
Raczej mieć koneksje u Nissan aby zabrać dron.
Co Ty...
Przeciez to chodzi o nowa wersje pole dancing
Polecam filmik "Ku... moje pole! [Oryginal]" na YT. Wtedy wszystko stanie się jasne :D
Nie. Jeden Polak, stojący na biegunie północnym, da im znać machnięciem chorągiewką, że czas zacząć podróż (chorągiewką, która służy głównie do opędzania się od niedźwiedzi polarnych), a drugi powita ich uroczyście na biegunie południowym i zaprosi na tradycyjny polski bigos i krupnik.
Jeśli jeszcze do tego dołożą agregat spalinowy, to może się udać.
I cysternę z paliwem...
I ..uj, że pakiet baterii to 20 tys dolarów, że nikt nie policzył kosztów dla środowiska produkcji i utylizacji, że naprawa elektryka np. jak Ci się zagnie blok baterii (przypadek z Czech) przekracza wartość jego zakupu, że jak masz stłuczkę to elektryk może się zapalić.
"Moja rada elektryka mieć wypada .. jak Cię nie stać - weź kredyt"
I łykajmy teksty o poprawności elektryków, łykajmy jak pelikany .. amen
Ale żarty skończą się na Antarktydzie.
"I am just going outside and may be some time"