Opowiem teraz o mieście, które odznacza się zadziwiającą osobliwością: jest zupełnie niewidzialne. Zbudowane zostało na terenie podmokłym, nieoswojonym, gościnnym raczej dla stworzeń skrzydlatych i wodnych niż lądowych.

Fragment książki Adama Robińskiego "Pałace na wodzie. Tropem polskich bobrów":

Nie orientujemy się, ile bobrów żyło w Europie tysiąc czy pięćset lat temu. Mamy wyrwane z kontekstu relacje i natłok nazw miejscowych: wszystkie te Bobrowniki, Bóbrki, Biberhofy i brytyjskie trakty z bobrem w nazwie, których korzenie sięgają średniowiecza. Paleobiologia pozwala nam śledzić ewolucyjną historię z pozoru bliźniaczych gatunków: Castor fiber, bobra europejskiego, oraz Castor canadensis, bobra kanadyjskiego, których drogi rozeszły się ponad siedem milionów lat temu. Niewiele wiemy jednak o ich wspólnych przodkach i cechach przekazanych przez nie dzisiejszym bobrom. Badania skamieniałości sugerują, że na bobrzą rodzinę składały się miriady gatunków o bardzo zróżnicowanej ekologii.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze