- Nie wiedziałam, co się stało. Wszystkie okna na parterze domu były pootwierane na oścież - opowiada Ewa, mama Patrycji. - Córka tłumaczyła potem, że w całym domu "śmierdziało jej trupem", więc chciała to wywietrzyć. Chodziło oczywiście o zapach mięsa i wędlin. Szkoda, że z rozpędu nie umyła lodówki - ironizuje Ewa.
Patrycja miała wtedy 15 lat, chodziła do pierwszej klasy liceum. Od końca podstawówki nie jadła mięsa. Próbowała przekonać rodziców do przejścia na wegetarianizm, jednak nigdy nie robiła tego agresywnie, nie wymuszała tego na rodzicach.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Potrąciłbym z kieszonkowego. Jeżeli dziecko nie chce jeść produktów odzwierzęcych, to niech ich nie je. Ale jedzenie nie jest rozdawane za darmo. Przeciwnie, kosztuje i to całkiem sporo. Wyrzucanie dobrego jedzenia to najzwyklejsze marnotrawstwo.
w dudach się poprzewracało od tego dobrobytu. Wyrzucać jedzenie? Zamiast po prostu przestać kupować? Można było chociaż zanieść do jakiejś jadłodajni.
Wysoce wrażliwa? A może tylko na swoim punkcie?
Jeśli 15-latka "czyści" lodówkę, to znaczy, że w domu nauczono ją, że jest to co najmniej dopuszczalne. Ja czegoś takiego nie zrobiłam.
Proszę przekazać Patrycji, że mięsa i tę resztę warto zjeść w ciągu pierwszego półrocza od zakupu. Później już tylko do wyrzucenia...
A może urodziła się idiotką i znacznie rozwinęła wrodzone cechy?
"A może urodziła się idiotką i znacznie rozwinęła wrodzone cechy?"
Cytat dnia :)
Szkoda, że mogę dać tyko jednego plusa, zgadzam się w 100%
Choć nie popieram (można było chociażby użyć tzw. Lodówek społecznych, jeśli są), to rozumiem to jako formę performance'u w celu zwrócenia uwagi. Protest musi być "niegrzeczny", wbrew temu, co wielu z Was tutaj pisało w trakcie Strajków Kobiet. A wyzywanie nastolatki od idiotek, cóż... Nie skomentuję, nie będę się zniżać do takiego poziomu :D
Tak działa indoktrynacja. Ekologizm niczym się obecnie nie różni od sekt religijnych, obie bez pohamowań programują zachowania, tak jak wymienione "czucie trupa" czy robienie pokazówek przed "niewiernymi" . I w obu przypadkach uważają, że są usprawiedliwieni bo działają w słusznej sprawie i głoszą słuszne hasła.
Jakiego JEDZENIA?
Jakiegokolwiek, które nie jest zepsute. To zwyczajne marnotrawstwo.
Marnotrawstwo to wyrzynanie Amazonii razem z tysiącami endemicznych zwierząt, związany z tym gigantyczny ubytek w bilansie węglowym atmosfery, żeby wyhodować soję na paszę do przemysłowej produkcji mięsa, dalej milionów hektolitrów wody pitnej, emisja tysięcy ton metanu (20% równoważnej emisji CO2 na świecie) - tylko po to, żeby spełniać zachciankę i przyzwyczajenie do jedzenia mięsa praz głównie bogatą północ.
Jesteś albo potwornym hipokrytą, albo nie masz zielonego pojęcia na jakim świecie żyjesz. Stawiam na jedno i drugie.
No i wyrżnięto, wyhodowano, wyprodumowano... a niunia to wszystko do kosza. Czyli cierpienie planety i naruszenie ekosystemu poszło na marne, żaden organizm na tym nie skorzystał.
Myślę, że sam(a) jesteś hipokrytą, a do tego nie znasz się na biologii. Ewentualnie zaślepia cię egzaltacja.
...Albo jedno i drugie.
Do słów "w bilansie węglowym atmosfery"masz rację. Potem same bzdury/slogany nieuków, acz wrażliwych istotek. Gazele ,żubry ,jelenie też pierdzą. Powiesz że ich pierdy neutralizuje puszcza. Ależ niektóre są istotami stepowymi. W bilansie, krowa też nie wypierdzi więcej metanu co2 niż zeżre.W pierdach jest też so2 i parę innych związków A nawet mniej bo z czegoś musi budować; czy to swoje ciało, czy mleko. Rośliny, którymi żywią się takie zwierzęta też pochłaniają co2. Woda; Zamiast rzek są kanały. Drastyczny przykład to AmuDaria z jeziorem Aralskim. Zrób teoretyczny bilans. Materiały znajdziesz na stronach instytutów biologicznych.
Problemem są wyziewy hut i fabryk i ich wytworów. Także nadmierny rozród ludzi/ też pierdzą i piją wodę.Pozdrawiam radykała i radzę przysiąść fałdów i się douczyć.
ps.Cyferki są prawdziwe, ale wyrwane z całości opracowań.
Przestań zmieniać temat, na zasadzie "A w USA to murzynów biją". Niezależnie od wyrzynania Amazonii, wyrzucanie jedzenia nie jest ekologiczne. I doskonale wiesz, że takie zachowanie nic z ekologią nie ma wspólnego, ale indoktrynacja robi swoje.
Brawo! Widziałem ti zaorany step w Mongolii. Kilkadziesiąt lat po doświadczeniach. Chyba już nie wróci do stanu pierwotnego.
Niech te dyletantki powiedzą ludziom w Afryce że mięso jet BE.
A nie pod pasze dla zwierząt był on zaorany?
Większość ziemi uprawnej na świecie wykorzystywana jest do produkcji paszy dla zwierząt hodowlanych.
Zarzucasz innym dyletanctwo, a sam gó... wiesz.
Nawet nie wiesz, co mówisz. Gdyby nie zasiewy dla zwierząt hodowlanych na paszę, to połowę upraw można pewnie przeznaczyć pod lasy. Ogarnij się i najpierw poczytaj trochę.
No był. Ale to już deniaslistom zakłóca przekaz
Ale drzewa z lasu sam będziesz jadł? Jak urosną za ..... Ile to lat? Nikt Ci nie zabrania kupić 100ha ziemi która jest orana i pozwolić jej zdziczec i zarosnąć. Do dzieła, wykaż się, tak bez frazesów, spełnisz swoje marzenia
To była pszenica i kukurydza. Dla ludzi. I nie słyszałem, by awokado zwierzęta karmiono.
Tak, zwłaszcza stepy pod las się nadają. Był już taki jeden, co tam dęby sadził. Ale, kurcze pióro sadzonki uschły. No to rozstrzelano leśników, bo sabotaż. W końcu Stalin wierzył Trofimowi Łysence.
Nie był. To wiedza bardzo łatwa do zdobycia. Ale oszołomom zakłóca przekaz.
na kilogram awokado potrzeba 700 litrow wody. o sladzie weglowym nawet nie wspominam. w glowe sie puknijcie
no nie. poczytaj po co sa uprawy i pozniej powiaz to ze stacja benzynowa ciekawe czy zgadniesz
Człowieku, gdzie ty widzisz zwierzęta na pastwiskach? Zwierzęta trzymane są w obiektach przemysłowych i karmione paszami, na które trzeba zaorać ziemię.
Panie Inteligentny, czy w mojej wypowiedzi pojawiło się słowo "step"?
Czy aby na pewno rozumiesz, co to jest "frazes"? Po za tym ty jesz mięso tylko ze sklepu, nie za bardzo kojarzysz, i jesteś spokojny... .
Sam je sobie produkuję, wołowinka pychotka do tego jeszcze dziczyzna, smak niezapomniany
Świetny pomysł, w mniejszej skali, ale ja już go od lat realizuję. :)
Posadz las na stepach Azji centralnej czy pampasach.Dlaczego na preire nie rosły lasy? . Powodzenia życzę!
nie pod pasze
Nawet nie wyobrażam sobie jak to jest ze zbuntowaną nastolatką - pewnie nawet piwo by wylała. Moje myśli i modlitwy są ze wszystkimi rodzicami.
Szacunek do jedzenia? Produkcji przemysłowej mięsa, które jest odpowiedzialne na 20% emisji gazów cieplarnianych na świecie? Odpowiedzialnej za ponad połowę deforestracji? Cała Amazonia jest wycinana pod uprawy soi na paszę dla drobiu, świń i bydła.
Nie wspominając o eksterminacji corocznie milionów dzikich zwierząt oraz dziesiątek milionów zwierząt, którym odmawia się prawa do bycia stworzeniem myślącym, wyłącznie z powodu twojego kaprysu spożywania zagęszczonego białka zwierzęcego.
Nie musisz jeść mięsa, chcesz. O konsekwencjach nie chcesz myśleć - nawet nie marnej doli zwierząt, ale przyszłych pokoleń, które będą musiały żyć na zdewastowanej ziemi.
Szacunek dla takich egoistów? Taki sam, jak dla kacapskich sołdatów.
Żywa masa mięsna nie wpływa na bilans węgla w przyrodzie.
Widać, że rozumiesz, czym zajmuje się psychiatra i to tłumaczy dlaczego w Polsce przypada 0,05 psychiatry na 10000 nastoletnich mieszkańców, oraz dlaczego w ostatnim roku liczba samobójstw była wyższa od liczby ofiar wypadków drogowych.
Ten naród wymaga depisyzacji, jak Rosja defaszyzacji...
Banderowiec
Nie, kosmopolita!
Świadome wybory lepiej działają niż płacz i skargi.
Jest przemysł i Przemysł, różne są technologie - np. spalania węgla i fotowoltaika.
Unia i niektóre korporacje pracują nad gospodarką recyrkulacyjną, gdzie nowe produkty są produkowane ze zużytych. Do tego potrzebna jest polityka władz wybranych przez społeczeństwo dążące do takich celów.
Wiązanie smartfona w ręce nastolatki ze zużywaniem wody np. przez śląską kopalnię węgla, albo fermę świń jest uproszczeniem na czyją miarę? Na Twoją?
To nie jest uproszczenie, bo za dwa lata będzie trzymała nowy smartfon, a za pół roku będzie nosiła nowe dżinsy z fabrycznie wykonanymi dziurami na kolanach. ale starym węgiel z komórki wywali do śmietnika.
Tak drogie dzieci... jak sam byłem dzieckiem to brakowało mięsa bo było na kartki, potem nie było w domu mięsa - bo było drogie (inflacja, kapitalizm itd), na studiach - znowu mało mięsa, w ogóle sie człowiek cieszył jak codziennie ciepły posiłek zjadł... Potem sie na mieszkanie oszczedzalo...
No i ma człowiek w końcu 40tke na kartku, bez wyrzutów sumienia może iść na steka do restauracji, to mu dzieci zabronią...
Z podróżami to samo - pierwszy lot samolotem w wieku 25 lat, wcześniej to się autobusami i pociągami jeździło po Europie
Dajcie pożyć, dajcie żyć ;)
Zyj, ale mądrze. Obecnie jesteś od tego dość odległy.
Tylko że to nasze życie teraz może sprawić, że nasze wnuki już nie będą miały jak żyć... W tym właśnie problem.
Ojej biedaku.. przestań, bo się popłaczę
Jasne. Problemu w ogóle by nie bylo, gdybyś jadł steka raz na dwa miesiące. Prawdziwego steka od prawdziwej krowy (to znaczy takiej co chodziła sobie po polu nim została zamieniona w steka).
Problem jest bo wszyscy jedzą produkty mięsopodobne z fabryk, od zwierząt, które nigdy nie widziały słońca i trawy. Produkty mięsopodobne są tanie, ale wymagają ogromnego zużycia wody i paszy - stąd robi się problem w skali świata.
Tak długo jak mięso będzie dotowane, tak długo będzie się opłacać rabunkowa gospodarka globalnie.
Ciągle mam wrażenie że nasze dorastanie w schyłkowym PRL-u było bardziej ekologicznie odpowiedzialne niż dzisiejszych dzieci. Oczywiście z punktu widzenia jednostki, bo to co odwalał przemysł to zupełnie inna bajka.
No ale pomyślcie:
- sprzęt AGD wystarczał na 20 lat,
- opakowania były głównie szklane i kartonowe - dla obu funkcjonował sprawny system skupu i ponownego wykorzystania (dziś kompletnie nieosiągalny)
- jedliśmy mięso nie z fabryk, a z hodowli
- warzywa się uprawiało w przydomowych ogródkach, owoce zbierało po sadach i ogrodach
- jeździło się pociągami, rowerem, dużo więcej chodziło się na piechotę (bo nie było alternatyw)
- już nie mówiąc o elektronice osobistej itd
Reasumując - dzisiejsi nastolatkowie pewnie już mają wyższy "dług węglowy" niż ja zdążyłem wyprodukować przez pierwsze 25-30 lat życia
I już tak nie odsądzajcie dziadersów od czci i wiary - myślę, że większość z nas ma wysoką świadomość indywidualnego wpływu na środowisko.
Z dziećmi i młodzieżą też różnie bywa - widzę nieraz, że pomimo dobrego przykładu ze strony rodziców to dzieci trzeba przekonywać np. poruszania się rowerem po mieście, zrównoważonego robienia zakupów (zamiast kompulsywnej konsumpcji). I już widzę minę mojej córki jak bym jej powiedział że do Chorwacji jedziemy pociągiem a nie lecimy samolotem :D
to prawda, że było bardziej ekologicznie, ale twoje ówczesne ekologiczne życie nie było twoją zasługą - oprócz przydomowych upraw - po prostu nie było wyboru. Teraz też w wielu sprawach nie ma wyboru - np. nie kupisz mleka czy śmietany w szkle (bazaru nie liczę bo nie daje gwarancji bezpieczeństwa) albo podpasek bez foliowego opakowania.
Konsumencką beztroskę rozkręciły pokolenia wychowane na pralce frani, antykwariatach i opakowaniach zwrotnych. Chwała dzisiejszej młodzieży, że krytycznie spogląda na zastaną rzeczywistość i uczy się od zera tego, co było chlebem powszednim ich dziadków.