Na stronie internetowej tygodnika „Niedziela" zawisł niedawno tekst rzecznika praw dziecka Mikołaja Pawlaka. Redakcja potraktowała ów tekst jako felieton, ale nawet pobieżna lektura nie pozostawia nam złudzeń: jest to kazanie.
Nie ma się co dziwić, że forma ta jest bliska absolwentowi Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego im. Jana Pawła II w Łodzi oraz Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, także im. Jana Pawła II, specjaliście od prawa kanonicznego, a w szczególności od stwierdzania nieważności małżeństw kościelnych. I nie ma się co dziwić, że nadając tę formę swojemu niby-felietonowi, pan rzecznik odwołał się do najlepszych wzorców polskiej homiletyki, obierając metaforykę akwatyczną, idąc, a właściwie płynąc, za ks. Piotrem Skargą i jego „Kazaniami sejmowymi". Zwłaszcza kazaniem wtórym: „O miłości ku ojczyźnie i pierwszej chorobie Rzeczypospolitej, która jest z nieżyczliwości ku ojczyźnie", gdzie są woda, okręt, wiatr, dziury w burcie, no i wizja zatonięcia.
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Żeby tylko młodzież...
I to lapidarne określenie więcej znaczy niż kunsztowna egzegeza, której dokonał Michał Rusinek.
Panie Michale, naprawdę warto było poświęcać tyle czasu i uwagi jakiemuś pypciowi na języku?
Kunsztowna egzegeza jest warta czasu choćby dlatego, że jest kunsztowna.
Żeby nie było nieporozumień - kunszt doceniam i podziwiam.
Tylko.. jest tyle ciekawszych dzieł i autorów..
piękna ta analiza.
Swoją drogą ulegam czarowi poetyki niebezpiecznych wód nad plażą bez boi.
To ratownicy, "naprawiajacy" dzieci myślące o wolności.
Czarnych chu. ach
Na gumce recepturce
Chuba, że doktora Who.
Facet z muchą nazywa się Glapcio. I ma ją w banku centralnym.
A pawlak - jak każdy studiujący 'myśli' JPII w kato-szkołach - nieznośnie żenujący grafoman