Dariusz Żuk: W samym środowisku start-upów można spotkać wiele definicji. Sam bardzo boję się kategoryzowania i mówienia np., że to jest firma z konkretnymi przychodami, np. od miliona dolarów wzwyż, czy taka, która funkcjonuje mniej niż 5 lat. Dla mnie start-upowcem jest każda osoba, która tworzy własny biznes. Niektórzy machną na to ręką i powiedzą: „Przecież większość z nich nie ma nic wspólnego z innowacyjnością”. Ale może się okazać, że osoba, która otwiera prosty biznes w branży e-commerce za kilka lat stanie się globalnym start-upem. Tak było m.in. ze współtworzoną przez Polaka platformą Wish, która umożliwia zamawianie przez internet chińskich produktów. Każdy ma szansę na sukces.
– Z mojego punktu widzenia najważniejsze jest, aby po prostu zacząć działać i wystartować – nawet w bardzo małej skali. Model biznesowy można z powodzeniem testować na 2-3 klientach. Taką formę działalności da się stopniowo rozwijać. Niestety, młodzi ludzie cały czas mają mentalną barierę przed startem. Wpadają na całkiem sensowny pomysł, ale nadmiernie go analizują, mówiąc „to jest trudne”, „nie wyjdzie mi”, „nie mam pieniędzy”, „nie mam znajomości”. A to nie do końca tak działa.
Istnieje idea „pretotypingu”, która polega na zakładaniu w sieci stron internetowych „fejkowych” start-upów. Zdarzają się nawet klienci zainteresowani usługami takiej nieistniejącej firmy. To dobry kierunek dla osób zainteresowanych założeniem danego start-upa. Nic tak nie zweryfikuje naszego pomysłu i produktu, jak rynek i osoby, które chciałyby z naszej usługi skorzystać lub zainwestować w nią. Uważam, że od wysłuchania tysiąca mentorów, doradców i mądrych głów ważniejsze jest, aby z czymś po prostu wystartować.
– To wbrew pozorom dość prosta sprawa, choć większość osób ma inne przeświadczenie. Mamy różne możliwości na rynku – są Akademickie Inkubatory Przedsiębiorczości czy akceleratory, które dają start-upom kapitał i wsparcie, są też różnego rodzaju fundusze inwestycyjne. Czasem wystarczy po prostu skorzystać z Google'a i w pół godziny znaleźć wiele ciekawych podpowiedzi, jak realizować biznes łatwiej i szybciej. Tak jak wcześniej wspominałem – bariera tkwi w głowie.
– Inkubatory pomagają wystartować z biznesem. Moim marzeniem było, abyśmy w Polsce mieli najłatwiejszą możliwość rozpoczęcia działalności na świecie – tak jak np. w Singapurze. I chyba nie wyszło to najgorzej (śmiech). Firmę można założyć w internecie. Dostajemy konto w ramach osobowości prawnej AIP. Zapewniona jest obsługa prawna, podatkowa i księgowa. To my bierzemy na siebie całą „biurokratyczną” robotę i wiele ryzyk, ściągamy wiele uciążliwych kwestii z głów start-upowców. Dajemy różnego rodzaju wsparcie merytoryczne.
Inkubatory pomagają firmom do momentu, w którym mają już produkt, przychody i mogą rozpocząć proces skalowania biznesu. Staramy się, żeby okres preinkubacji w AIP nie przekraczał dwóch lat.
W trakcie 13 lat istnienia AIP z naszej pomocy skorzystało 14 tys. start-upów. Obecnie działa u nas 2,2 tys. firm. Rocznie w AIP powstaje prawie 1 proc. nowych firm w Polsce, a przychód start-upów w samej tylko fundacji AIP to ponad 80 mln zł w ostatnim roku. Obliczyliśmy, że firmy, które wyszły spod naszych skrzydeł, mają obroty przekraczające już 3 mld zł i zatrudniają ponad 100 tys. osób.
– Dla początkującego start-upowca najważniejsze są trzy rzeczy: determinacja, determinacja i jeszcze raz determinacja. Każdy przechodzi różne fazy w rozwoju firmy, ale problemy mamy podobne. Determinacja i zaangażowanie w pokonywaniu trudności są kluczowe. Gdy tego zabraknie, nie ma mowy o osiągnięciu sukcesu.
Jednym z najczęstszych błędów jest też przekonanie ludzi, że stworzenie udanego start-upa potrwa co najwyżej kilka miesięcy. To w rzeczywistości długodystansowa dyscyplina. Prowadzenie start-upa to nie tylko zakładanie modnej czapki z daszkiem i chodzenie na branżowe imprezy. Niestety, jest wiele osób, które odniosły już pierwsze sukcesy i jedyne, czym się teraz zajmują, to opowiadanie o sobie i swojej firmie. A nie o to chodzi. Cały czas trzeba robić wszystko, żeby nasz produkt najlepiej rozwiązywał konkretne problemy ludzi.
– Finansowanie start-upowca opiera się na trzech, a nawet czterech potencjalnych źródłach: family, friends, funds – czyli np. fundusze seedowe, inwestycje venture capital, programy rządowe, crowdfunding czy emisja kryptowaluty (ICO) – oraz fools. Pod ostatnim hasłem można rozumieć wszelkich – żartobliwie ujmując – „naiwnych”, czyli aniołów biznesu i inwestorów, którzy łożą niemałe pieniądze na start-upy. Osobiście tam też zaliczam dużą część wspomnianego wcześniej crowdfundingu i ICO.
Wypada również brać udział w różnych wydarzeniach dedykowanych start-upom, np. European Start-up Days, ale trzeba to robić z wizją. Warto wskazać sobie konkretne cele na takich imprezach. Jeśli chcemy zaprezentować się, porozmawiać z kilkoma korporacjami, posłuchać inspirujących mentorów, to owszem – idźmy tam. Chodzenie w kółko i wymienianie się wizytówkami z 200 przypadkowymi osobami nie ma jednak większego sensu.
– Start-upy dają wolność, możliwość realizacji swojego marzenia i nieograniczone możliwości, także w kwestii finansowej. A bez finansowania nie jesteśmy w stanie realizować swoich pomysłów i zmieniać otoczenia. Chciałbym, aby coraz więcej osób zakładało swoje firmy. Niektórzy mówią: pójdę na rok, dwa popracować do korporacji, a później założę swój start-up. Najczęściej jest jednak tak, że ostatecznie rezygnują ze swoich marzeń. Dlatego zachęcam: próbujcie swych sił jak najszybciej. Warto zebrać doświadczenia w korporacji, ale jednocześnie postawić sobie granicę czasową, bo na dłuższą metę szkoda życia na pracę w takim miejscu.
– Jeśli ktoś czuje się komfortowo w korporacji czy pracując u kogoś w firmie i ma z tego frajdę, to w porządku. Wiele osób nie wie jednak, że ma jakąkolwiek alternatywę. Najbardziej szkoda mi ludzi, którzy nie czują się dobrze w korporacji, są wypaleni, ale mimo to boją się zaryzykować i postawić na swój biznes.
Oczywiście start-upy też wymagają ogromnego zaangażowania. Pojawiają się problemy. Nie jest tak, że codziennie wstaję i mówię sobie: „Ale mam super życie”. Generalnie warto jednak zajmować się na co dzień czymś, co nas kręci. Moją misją jest sprawić, żeby w Polsce powstał swego rodzaju ekosystem start-upów i właśnie to zadanie traktuję jako swoje przeznaczenie.
– Nie mamy dziś w Polsce jeszcze „unicorna”, czyli start-upa o globalnym zasięgu, wycenianego na ponad 1 mld dolarów, no może poza CD Projekt. Mamy już natomiast wiele projektów, które dobrze radzą sobie na kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu rynkach zagranicznych. To m.in. firma Glov, która stworzyła rękawiczkę do demakijażu ze specjalnej mikrofibry i z powodzeniem zastępują potrzebne do tego kosmetyki. Dobrym przykładem są też CallPage, czyli wtyczka do zainstalowania na stronie internetowej, która pozwala firmom na oddzwanianie do klientów odwiedzających ich stronę internetową, opaska telemedyczna Sidly, podręczne urządzenie do badania EKG – Medicalgorithmics, portal edukacyjny Brainly czy system umawiania wizyt lekarskich DocPlanner. Jestem przekonany, że do 2020 roku kilka z polskich start-upów osiągnie status marki globalnej, stworzy produkt zmieniający naszą rzeczywistość i uzyska wycenę unicorna. Ale, co najważniejsze, jestem przekonany, że stworzymy ekosystem, w którym będą powstawały nie tylko dwa lub trzy globalne brandy, ale setki start-upów rozwiązujących potrzeby setek milionów ludzi na świecie.
Współtwórca i szef wiodącego w Europie Środkowo-Wschodniej ekosystemu start-upów Business Link. W 2004 roku powołał Akademickie Inkubatory Przedsiębiorczości. AIP to największa sieć (56) inkubatorów w Europie, ulokowana na terenie wyższych uczelni w całej Polsce. Aktualnie funkcjonuje w nich 2,2 tys. start-upów. AIP to miejsca umożliwiające nowej firmie funkcjonowanie bez konieczności rejestrowania jej na rynku i najłatwiejszy w Europie start w biznesie.
W 2011 roku, na bazie AIP powstał Business Link, który skupia w sobie ponad 1 tys. start-upów ulokowanych w głównych miastach Polski.
W ramach ekosystemu Business Link, Dariusz Żuk powołał do życia również AIP Seed Capital i bValue. Zadaniem pierwszego jest wsparcie start-upów na wczesnym etapie ich rozwoju. Do tej pory zainwestował w ponad 100 projektów, takich jak Qpony.pl, Glov, CallPage czy Sidly. Działania funduszu bValue mają na celu inwestycje w start-upy, które są już na kolejnych etapach rozwoju. Fundusz ten powstał przy współpracy z wiodącymi przedsiębiorcami w Polsce (twórcy Work Service, Allegro, Medicalgorithmics, easyPack czy Bakalland), których dotychczasowe biznesy warte są ponad 1 mld zł.
Dariusz Żuk współtworzył też ideę Polski Przedsiębiorczej – think tanka kreującego system start-upowy w Polsce, a w 2001 roku stworzył organizację studencką wspierającą przedsiębiorczość w Polsce – Studenckie Forum BCC.
Za kreowanie i promowanie przedsiębiorczości w Polsce został odznaczony przez prezydenta RP Złotym Krzyżem Zasługi. Ponadto jest laureatem nagrody specjalnej Business Centre Club, a od tygodnika „Wprost” otrzymał Nagrodę Kisiela.
Darek lata szybowcami, nurkuje, jeździ na nartach i biega w maratonach (z czasem poniżej 3:15).
Wszystkie komentarze