Takie kartki rozesłałam do oddziałów Stowarzyszenia Iustitia w lutym 2023. Pół roku później identyczne porozwieszałam na terenie krakowskich sądów oraz Ronda Mogilskiego. Została ta jedna.
Jest wspomnieniem. Może mottem nie tylko dla Niezawisłych Sędziów i Prokuratorów i dlatego dotąd nikt jej nie zerwał?
Może jest przypomnieniem tego jak wielu z zaangażowanych w obronę praworządności miało w sobie nadzieję i wiarę. Jak wielu wielu okupiło tę walkę mandatami, sprawami w sądach, zdrowiem.
Może przypomina o tym jak bardzo patrzyliśmy (P) rezydentowi, rządowi i politykom na ręce. Jak czujnie reagowaliśmy na każdą próbę odebrania nam naszych praw i narzucenia swoich. Jak za każdym razem reagowaliśmy buntem.
Dlaczego po 15 października 2023 r czujność jakby zmalała? Bunt ledwie się tli, a może całkiem zgasł?
Czy dlatego, że czujemy wypalenie? A może dlatego, że oddaliśmy wszystko w ręce "naszych" ludzi i ufamy im bezgranicznie?
Bo skoro to "swoi", to dajemy przyzwolenie na pomyłki, które drogo mogły nas kosztować, utrzymując status sprzed 15 października? Zapominamy o protestach, szykanach, gniewie? Wybaczamy wszystko?
Boję się, że ta ufność przesłoni nam najważniejszą wg mnie sprawę: czujność w patrzeniu na ręce właśnie "naszym". W słuchaniu ich obietnic, sprawozdań, relacji, planów. Bo nie wszystko już w rękach polityków. W naszych także.
Na swoje potrzeby symetryzm nazwałam politycznym syndromem sztokholmskim. Bo tak go czuję i odbieram od 16 października 2023r. Nie chcę mieć w nim udziału. Zwyczajnie, po mojemu: nie.
Ewa Maciejczyk
Piszcie: Listy@wyborcza.pl
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze