Wśród rozlicznych powodów nikłego zainteresowania młodzieży wyborami do Parlamentu Europejskiego widzę również winę instytucji odpowiedzialnych za kształtowanie świadomości europejskiej, czyli uniwersytety.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Europa, wybory do PE  i młodzież

Zgadzam się z GW, że w związku ze słabym uczestnictwem młodzieży w wyborach do Europarlamentu, to „młodzi są tą grupą, nad którą przede wszystkim należy się pochylać, wspierać ją i nie pozwolić na jej dalszą eksploatację". Profesor Radosław Markowski w internetowym wydaniu „Do Rzeczy" dodaje: „O ile dojrzałem, zagłaskana jako cudowni obywatele tego kraju młodzież znowu się nie stawiła u urn wyborczych. To wielki problem, dlatego że akurat w wyborach europejskich komu jak komu, ale młodzieży powinno na tym zależeć" – krytykował politolog.

Wśród rozlicznych powodów tego zasmucającego stanu rzeczy, widzę również winę instytucji odpowiedzialnych za kształtowanie świadomości europejskiej, czyli uniwersytety. Przyjrzałem się przez chwilę jak dbają o kształtowanie wiedzy europejskiej nasze główne uniwersytety. Na stronie Uniwersytetu Jagiellońskiego widnieje np. program nauczania zatytułowany „Historia kultury europejskiej", program wcale interesujący, tyle że pod nim informacja wisząca tam od ub. roku: „Przedmiot nie jest oferowany w żadnym z aktualnych cykli dydaktycznych", żeby nie było wątpliwości, proszę sprawdzić adres mailowy zajęć UJ

Na stronie UJ znajdziemy również angielski odpowiednik tego wykładu pt. „History of the European Culture" w ramach programu Erasmus,  a pod nim identyczna informacja jak pod wersją polską: „This course is not currently offered".

To jest chyba zaprzepaszczenie szansy, by zagranicznych studentów programu Erasmusa zapoznać z polską interpretacją dziejów kultury europejskiej. Wydaje się to ważne, gdyż zachodnia historiografia cechuje się pod tym względem zupełną ignorancją o czym niegdyś mówiłem w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej" i Radia TOK FM, jak widać bez skutku

Na Uniwersytecie  Warszawskim, sytuacja identyczna, na stronie UW znajdujemy temat zajęć „Historia kultury europejskiej", dodatkowo informacja głosi nawet, że przedmiot jest OBOWIĄZKOWY, ale pod treścią programu znajduje się informacja": Przedmiot nie jest aktualnie prowadzony! (TUTAJ adres mailowy.

Zasmuca ta „dbałość" o świadomość europejską studentów i to na dwu głównych  polskich uczelniach, które przez swe znaczenie intelektualne są przecież szczególnie odpowiedzialne za tę kwestię. Nieco lepiej sytuacja wygląda na niektórych uniwersytetach regionalnych. Większość uczelni polskich mających wydziały o profilu humanistycznym żadnego programu z zakresu kultury europejskiej nie ma.

Prof. dr hab. Wojciech Lipoński

Autor 6-tomowego projektu „Dzieje kultury europejskiej"

(3 tomy w księgarniach, czwarty „Barok-Oświecenie" złożony w do druku).

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Sebastian Ogórek poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Zazwyczaj zajęcia nie odbywają się wtedy, kiedy nie ma na nie chętnych. A zmuszanie studentów do uczestnictwa w wykładzie jako obowiązkowym jest najlepszą metodą do zniechęcenia ich do tego przedmiotu.
    już oceniałe(a)ś
    7
    2
    Związek między kursami z historii kultury europejskiej a głosowaniem do Parlamentu Europejskiego jest zapewne bardzo, bardzo luźny.
    już oceniałe(a)ś
    5
    1
    Cały program edukacji od wczesno szkolnego po uniwersytecki w zdecydowanie niewystarczającym stopniu przekazuje treści dotyczące zasad demokracji i praworządności czy budowania otwartego społeczeństwa obywatelskiego. Media tez nie spełniają w tym zakresie swej roli, a te, które to robią nie mają ogólnego zasięgu (np. TokFM, który poza dużymi miastami jest zwykle niedostępny).
    już oceniałe(a)ś
    0
    0