Protest zaplanowany przez polityków PiS na dzień jutrzejszy, to jest 11 stycznia, przywołał mi na myśl inny marsz z 11 stycznia. Tego dnia w 2020 r. odbył się w Warszawie Marsz Tysiąca Tóg. Właściwie był to marsz tysięcy tóg, bo łącznie wzięło w nim udział ponad 30 tys. uczestników – prawnicy z całej Polski, w togach i bez nich, sędziowie z całej Europy, a także zwykli obywatele, którzy dostrzegali potrzebę obrony praworządności i zasad demokratycznego państwa prawa, głęboko poruszeni postępującą destrukcją państwa. Miałam zaszczyt uczestniczyć w tym marszu odziana w togę z niebieskim żabotem radcy prawnego.
Doskonale pamiętam emocje, które nam towarzyszyły. Radość ze wspólnoty, poczucie niezwykłej ważności celu, który nas zgromadził, euforię, że tyle tysięcy ludzi jest z nami, determinację, by się nie poddawać, by bronić wolności sądów, ostatniej ostoi praworządności. Nie było mowy nienawiści, szczucia, wykluczenia.
Ale pamiętam także, że na miejscu zbiórki w Lublinie przed wyjazdem znienacka pojawiła się kontrola transportu drogowego i przez blisko godzinę drobiazgowo sprawdzała autokar, którym mieli podróżować prawnicy, starając się uniemożliwić nam dotarcie na czas (drugi, z działaczami KOD, nie wzbudził zainteresowania inspektorów).
Nie udało się! Zdążyliśmy wtedy i zdążyliśmy teraz, oddając głos w wyborach 15 października.
Jutrzejsze zgromadzenie nie zmieni tego, że do Polski wraca praworządność i ponownie stajemy się częścią wspólnoty państw, w których rządzi prawo.
Prof. Katarzyna Dudka, UMCS
Radca prawny
Wyborcza To Wy. Piszcie: listy@wyborcza.pl
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze