Czytam, że międzynarodowa organizacja Reporterzy Bez Granic uważnie przypatruje się zmianom w polskich mediach publicznych, i że wysuwa postulat, by polski parlament zajął się przygotowaniem ustawy trwałe uniezależniającej publiczne media od rządu. Oczywiście, apel jest wielce szlachetny i wart namysłu.
Wszelako, jest kilka problemów, które wypada tu naświetlić. Zasadniczym jest kohabitacja rządu Tuska z prezydentem Dudą.
Po wtóre, ustawa choćby najbardziej płomienna jest jedynie kartką papieru, gdy znajdzie się kiedyś taki rząd, jak Jarosława Kaczyńskiego. Mając większość sejmową, bez żadnego trybu ani skrupułów tak ją znowelizuje, by znów uczynić TVP medium partyjnym. Zresztą, populistyczny rząd autokratyczny może nawet nie zadawać sobie trudu weryfikacji prawa. Wystarczy, że dotychczasowe zignoruje.
Jeśli prezydent i władze były w stanie przez osiem lat gwałcić i deptać zapisy konstytucyjne, tym łatwiej będzie im czynić to wobec zwykłej ustawy. Obecny rząd demokratyczny, przewidując prezydencką obstrukcję, zmiany forsuje uchwałami sejmowymi, które nie wymagają podpisu prezydenta. Żeby go nie fatygować i nie stawiać w sytuacji dyskomfortu. Okazuje się, że większość prodemokratycznych zmian po destrukcyjnych rządach pisowskich można z powodzeniem wdrożyć uchwałami.
Po trzecie wreszcie, wszystko zależy od ludzi i ich moralnego kręgosłupa. Telewizja publiczna może funkcjonować, broniąc się przed wpływem polityków, lecz gdy znajdą się frustraci i karierowicze, a tacy zawsze się znajdą, którym nie w smak kodeks etyki dziennikarskiej, na polityczne zlecenie i dla kasy skwapliwie znów się przedzierzgną w partyjnych funkcjonariuszy. Przyoblekających się dla niepoznaki w dziennikarskie piórka.
Telewizja pisowska stanowiła kluczową instytucję w infrastrukturze wyborczej i w cementowaniu władzy przez Kaczyńskiego. Dzięki jej ordynarnym propagandowym przekazom wygrywał kolejne wybory. Nieuczciwie, ale za to skutecznie. Tu przepraszam za te oczywistości, ale naszą wiedzę o tym, co się wydarzyło przez ostatnich osiem lat, wypada sukcesywnie porządkować.
Otóż, bez telewizji w swoich rękach, PiS nie będzie mieć żadnych szans na wygranie kolejnych wyborów, samorządowych, do europarlamentu, czy prezydenckich, mimo że telewizja publiczna po zmianach wprowadzanych przez premiera Donalda Tuska zapewne dołoży wszelkich starań, by być uczciwą, bezstronną, pluralistyczną, rzetelną i obiektywną. A może właśnie dlatego.
Przemysław Wiszniewski
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
No tak, bo przecież jak PiS wygrywał wybory w 2005 i w 2015, to telewizja stała murem za nim :-)))
Minęło osiem lat.