Władza atakuje również tych, którzy próbują nieść pomoc, i tych, którzy - jak Agnieszka Holland - próbują poruszyć sumieniem świata skoncentrowanego na swoich interesach.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Od kilku tygodni trwa nagonka na Agnieszkę Holland i jej film "Zielona granica". Nie mogę dłużej milczeć. Nie mogę milczeć, kiedy polskie władze atakują tych, których przemoc, wojna, dyktatura zmusiły do ucieczki w nadziei na życie w wolnym kraju, w nadziei dania szansy dzieciom na życie bez bomb, min, terroru.

Władza atakuje również tych, którzy próbują nieść im pomoc, i tych, którzy - jak Agnieszka Holland - próbują poruszyć sumieniem świata skoncentrowanego na swoich interesach.

Cała ta sytuacja przypomina mi opowiadania mojej matki, Aliny Margolis-Edelman, lekarza pediatry, która całe życie walczyła o to, by nieść pomoc ludziom w potrzebie, uciekinierom wojennym, migrantom, uchodźcom i ich dzieciom, których rodzice osierocili ginąc gdzieś po drodze do wymarzonej wolności.

Pamiętam jej opowieść o tym, jak na morzu chińskim statkiem "Le Goelan" z organizacją "Lekarze bez granic" ratowała uciekinierów z komunistycznego Wietnamu, jak potem wysadzała dzieci z tego statku, daleko od brzegu, przez burtę przeciwległą do tej, przy której stała straż graniczna broniąca dostępu do wolnego świata.

Te dzieci przez wiele lat pisały potem do niej listy, a organizacji "Lekarze bez granic" przyznano za tę działalność Pokojową Nagrodę Nobla.

Los ludzi, również dzieci, na polsko-białoruskiej granicy to powtórka z opowieści Aliny Margolis-Edelman, uhonorowanej w Polsce przez dzieci orderem uśmiechu.

Agnieszka Holland i jej film reprezentują te same wartości. Pokazują, jak bardzo człowiek może być zły, ale też, że może być - w każdych okolicznościach - dobry. Że człowiek może być dobry i zły, bardzo zły. Jej film oparty jest na faktach.

Jak to możliwe, że władze nawołują do nienawiści, że nie robią nic, żeby powstrzymać fale hejtu, przez nią zresztą wywołanego.

Opanujcie się!!! Prowadzicie do rozłamu społeczeństwa, a to w historii Polski wielokrotnie kończyło się tragedią. Opamiętajcie się!!! Nie ma takiego celu, dla którego osiągnięcia warto wywoływać nienawiść.

Aleksander Edelman

listy@wyborcza.pl

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Jeżeli Kaczyńskiemu nienawiść miałaby pomóc w utrzymaniu władzy to ogłosi,że nienawiść do człowieka myślącego inaczej niż on jest świętym obowiązkiem każdego patrioty. A biskupi mu przyklasną.
    już oceniałe(a)ś
    7
    0
    To co robią jest niewybaczalne, skrajny cynizm, nienawiść, populizm, propaganda, władza za wszelką cenę, obrzydliwe. Dzielenie społeczeństwa to zdrada
    już oceniałe(a)ś
    6
    0
    Serdeczne podziekowania za ten list. Jest wazny!!!
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Holland czy Woland ?

    „Propaganda to intelektualne kłamstwo, które polega na zręcznym manipulowaniu prawdą”. To cytat z Josepha Goebbelsa niedościgłego mistrza w tej dziedzinie i siewcy zła.Zwykle złożone zjawiska społeczne nie są w ocenie moralnej i etycznej jednowymiarowe.Jednak wybierając tylko aspekty rzeczywistości które są dla nas wygodne a zatajając inne służymy temu kłamstwu.Oczywiście każdy reżyser ma prawo do swojej wizji artystycznej ,do odciśnięcia dominującego piętna na swoim dziele.Takie samo jakie miała Leni Riefenstahl w uznamym za genialny filmie „Triumf woli”.W tej apoteozie nazimu zobaczymy majestatyczną ewokację potęgi ,siły i zdecydowania.Ale już nie zobaczymy przemocy,anysemityzmu i tortur.Oko kamery nie obejmie drutów więziennych obozu koncentracyjnego w Dachau i jego wyniszczonych”pensjonariuszy”.Ale to przecież jej reżyserskie prawo by rzeczywistość modelować według swojej formy.Tylko,że wtedy jest to już propaganda w jej najgorszej wersji nawet jeśłi podniesiona do rangi sztuki najwyższych lotów.W obrazie pani Holland widzimy migrantów , zespół postaci jak najbardziej pozytywnych,których nikt z nas nie zawahałby się przyjąć pod swój dach.I bez wątpienia między uchodźcami też tacy są.Niestety nie wiemy gdzie podziali się migranci ciskający kamienie, gwałcący kobiety w obozach dla uchodźców,radykalni muzułmanie.Można mniemać,że omijają szerokim łukiem granicę Polsko-Białoruską by nie wprowadzać do fabuły moralnego zamieszania.Migranci są tu przyjaźni,nieroszczeniowi i pomimo różnic kultorowych, tak naprawdę swojscy.Szwecja ,która w stosunku do liczby obywateli przyjeła najwięcej migrantów już odczuwa tą swojskośc na swój sposób.Strzelaniny na ulicach,dzielnice ,w których kobiety boją się wyjść w biały dzień z domu a w najlepszym przypadku hałaśliwi sąsiedzi o niekonwencjonalnym pojęciu higieny otoczenia.I dlatego rodzi się pytanie czy perswazja moralna i emocjonalna wywierana na widza przez takie jednowymiarowe ujęcie zjawiska migracji jest uczciwa i ma rzeczywiście służyć dobrej sprawie.A może właśnie wpisuje się bardzo adekwatnie w Goebbelsowkie pojęcie propagandy ? Na to każdy z nas powinien odpowiedzieć sobie sam.
    już oceniałe(a)ś
    2
    2