Trudno uwierzyć, że w dzisiejszych czasach nie można ochronić dziecka przed agresja jego własnych rodziców lub ich partnerów.
Świat się zatrzymał na patologicznym poziomie…
Kiedy miałam 16-17 lat (dzisiaj mam 48) pobił mnie partner mojej mamy, do tego stopnia, że szef koleżanki, u którego odbywała praktyki, zawiózł mnie na obdukcję do szpitala, z dokumentami zaprowadził do prokuratora, abym mogła opowiedzieć o całym zajściu.
Prokuratura wezwała wówczas mamę, która powiedziała, że jestem trudnym dzieckiem, i na tym się skończyło.
Wsiadłam w pierwszy autobus, który jechał do Frankfurtu i pojechałam do starszego brata, którego nie zdołałam nawet o tym uprzedzić. Miałam kilka marek w kieszeni i numer telefonu do szefa brata, w którym włączała się sekretarka, wiec pieniądze szybko się skończyły.
Nie znając języka, czekałam sama na dworcu w obcym kraju, ale zainteresowali się mną jacyś ludzie, nawet policjant, ktoś przyniósł mi coś do jedzenia. Ktoś sprawił, że po kilku godzinach czekania zjawił się mój brat.
Miałam szczęście, bo byłam starsza, więc mogłam się uratować. Gdybym została, to nie wiem, jak potoczyłoby się moje życie.
Straszne, że przez tyle lat nic się w naszym kraju nie zmienia. Mam nawet wrażenie, że wśród ludzi panuje większa znieczulica. No bo jak można nie zauważyć zastraszanego i pobitego dziecka?!
Biedny Kamil, był za mały żeby uciekać, żeby wiedzieć, że można uciekać...
Pozdrawiam serdecznie,.
Agata Waryś
Wszystkie komentarze
Kto jest winien smierci Kamila?
Wszyscy! Rodzice, opiekunowie, kuzyni (ciotka i wujo), pracownicy "opieki" społecznej, nauczyciele, policjanci - i to z kilku miast!!!
szukanie pojedynczych odpowiedzialnych osób za każdym razem, gdy dzieje się coś takiego zmieni tylko tyle, że będzie dziać się to samo plus więcej osób straci pracę/dostanie karę. Cały system wsparcia i opieki jest chory. Państwu nie zależy na dobru obywateli, w szczegolności dzieci. Brak praw kobiet, brak praw dzieci, strach służb przed przełożonym/księdzem/lokalnym polityczkiem/kimkolwiek, kto jest przy korycie, głodowe stawki dla osób, które jeszcze chcą pomagać, krótkowzroczność naszych pseudo "władców", którzy myślą, że są lepsi niż cała reszta, czyli my tutaj. To określa co się dzieje i jak żyjemy. A najgorsze jest to, że MY, MY SAMI na to pozwalamy. Krok po kroku.
i właśnie Kamila traktowano za każdym razem jako przestępcę,
bo w głowach dorosłych doradców, to jego trzeba było wychowywać!
Aż ojczym wziął się za radykalne środki i posadził go na piecu.
Pamiętam jak sama byłam bita... nikt nic nie słyszał i nigdy nie przyszedł na pomoc. Bo przecież to niczyja sprawa była. Często szuka się logicznego wytłumaczenia na niesuprawiedliwiona przemoc szczególnie wobec dzieci: " pewnie coś albo się nie uczył".
Mamy w Polsce te wszystkie powiedzenia, które świetnie ilustrują jak uczą nas kłamać i tuszować od małego: "nie mów nikomu co się dzieje w domu"(hasło przewodnie mojej matki) czy "dzieci i ryby głosu nie mają" albo "pije, bije ale najważniejsze że jest"(w domyśle, że dzięki niemu muszę być samotną matką).
W Polsce ludzie z marginesu, czy Ci którzy potrzebują pomocy, są niewidzialni i często niesłyszalni. Można się z tym nie zgadzać, ale trudno się dyskutuję kiedy samemu nigdy nie stanęło się w obronie bitego czy poniżanego na ulicy dziecka.
Dlatego pod karą więzienia likwiduje się u nas prawo do aborcji,
aby wiele nieradzących sobie rodziców z wychowywaniem dzieci
mogło sięgać do ogólnie aprobowanej przez społeczeństwo kar
fizycznych i psychicznych. Kraj gdzie dzieci nie mają praw !!!