Jestem demokratą. Dla mnie najważniejsze hasło to "Wolność, równość, braterstwo!". Jeśli kogoś wywyższam, to wyłącznie ze względu na jego przymioty charakteru, dokonania, talent czy ciężką pracę. Nigdy z tytułu urodzenia. Tym bardziej że taki ktoś może kompletnie na splendory nie zasługiwać.
Nie w tym jednak rzecz. Sedno tkwi w owym zauroczeniu fatalnym złotą karocą, złotą koroną, berłem, orszakiem, bursztynowym nocnikiem i czym tam jeszcze. Patrzymy z podziwem na ów blichtr i zazdrościmy zamiłowania do rytuałów i tradycji.
Skrywają one tymczasem posępne dzieje niewolnictwa, segregacji rasowej, handlu, krwi i łez, zawłaszczania, bezlitosnej eksploatacji i niewolniczej pracy. Nie każda tradycja chlubną jest. O tym warto pamiętać.
Lecz ja nie o tym. Ja o naszej wspólnocie, naszej opinii publicznej, naszej uwadze i dobrym samopoczuciu. Kiedy na Wyspach koronują pana Karola, z drugiej strony, na Wschodzie, u nas na granicy z Białorusią cierpi kolejny uchodźca. Któremu nie poświęcamy uwagi. Którego los jest nam obojętny.
Którego traktujemy tak, jak nasi przodkowie, kręcąc się na karuzeli, traktowali Żydów za murem wyskakujących z okien płonących kamienic.
Spadł z granicznego ogrodzenia i złamał nogę. Owszem, opatrzono go szyną ortopedyczną, lecz zaraz potem zawleczono z powrotem pod mur. Jak manekin. Na deszcz, ziąb, głód, w zasadzie na śmierć.
Straż Graniczna cieszy się poklaskiem i aprobatą społeczną, gdyż wmówiono nam, że uchodźcy są zagrożeniem. Jeśli nie są terrorystami, to najpewniej roznoszą zarazki. Nie są ludźmi, są prowokacją, tak jak LGBT są ideologią, a kobiety żywymi inkubatorami.
Jedyną winą tego nieszczęśnika umierającego na polskiej granicy jest kolor jego skóry, smaglejszej od tej u nas obowiązującej, pszenno-buraczanej.
Gdyby nie działalność aktywistów na naszej granicy o tej kolejnej niedoszłej ofierze bym się nie dowiedział. Gdyż media skupiły się na koronacji króla Karola.
Grupa aktywistów nazywa się Chlebem i Solą, żeby troszkę wyszydzić nasze przekonanie o zbiorowej gościnności. No, ale bez przesady! Tych z Jemenu, z Syrii, z Iranu czy Afganistanu nie przyjmujemy. Ich smagłej cery nasza katolicka wrażliwość zwyczajnie nie zniesie. Nawet polska gościnność ma swoje granice.
Zupełnie jakbyśmy byli Brytyjczykami sto lat temu. Dlatego śmiem przypuszczać, że tak nam się podoba ich dwór. Te wszystkie perypetie, zdrady, miłostki, skandale, które całkowicie pochłaniają naszą zbiorową wyobraźnię, gdyż wynoszą białą chrześcijańską rasę ponad inne.
Oto prawdziwa przyczyną naszego uwielbienia królewskiego dworu.
Naszym bohaterem będzie król Karol. Jest pomazańcem bożym. Spadkobiercą wielowiekowej tradycji europejskiej, niszczącej ludzi ze względu na kolor ich skóry.
O tym człowieku na granicy szybko zapomnimy. Tak jak o pozostałych, wcześniejszych i późniejszych, bezimiennych, naszych zbędnych wyrzutach sumienia.
Przemysław Wiszniewski
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
A i głupot dawka podobna.