Podobnie jak teraz w Ukrainie, Rosjanie zachowywali się w czasie II wojny światowej i po jej zakończeniu, i to zarówno na terenie III Rzeszy, jak i "wyzwolonej" Polski.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Siergiej Ławrow, najdłużej działający szef rosyjskiej dyplomacji, w wywiadzie dla włoskiej telewizji dotyczącym agresji Rosji w Ukrainie oświadczył, że „prawdopodobnie Hitler był Żydem", a później - że „największymi antysemitami byli Żydzi". To musiało wywołać protest izraelskiego MSZ, a tamtejszy minister określił to jednoznacznie: "najbardziej elementarny rasizm".

Ale rosyjskie MZS brnęło dalej i dodało, że "obecny rząd izraelski popiera neonazistowski reżim w Kijowie" i "Ukrainą rządzą neonaziści podsycający antysemityzm w życiu codziennym i w praktyce".

Kłamstwa Ławrowa znane są od lat, ale opowieści o „akcji specjalnej Rosji w Ukrainie" przekraczają wszystkie normy przyzwoitości. „Masakra cywilów w Buczy została spreparowana przez Ukraińców", a „Rosja atakuje tylko obiekty wojskowe" - to tylko niektóre przykłady. Oczywiście padają też słowa o konieczności „denazyfikacji i defaszyzacji banderowskiej Ukrainy".

Dostało się też ze strony rosyjskiej Polsce i Polakom. „Zachód musi zdyscyplinować kolegów z Polski i Ukrainy". Minister wyraźnie określił stanowisko Federacji Rosyjskiej, twierdząc, że „Polska, jak i pozostałe państwa byłego imperium sowieckiego nie są niepodległe ani niezależne, tylko bezpańskie".

Zarzucił też polskiej propagandzie najbardziej złośliwą, kosztowną i przeraźliwą krytykę Federacji Rosyjskiej. Padło też oskarżenie, że "polskie elity nie kierują się dobrem obywateli (rezygnacja z dostaw gazu, ropy i węgla z Rosji), lecz nienawiścią i patologiczną rusofobią". Określił też Polskę jako „społeczność faktycznych imbecyli", a polityków - jako "nieudolnych wasali Waszyngtonu".

Te brutalne, a czasami chamskie wypowiedzi prominentnych przedstawicieli Federacji Rosyjskiej w zasadzie pozostały bez reakcji polskich władz. Wypowiedział się jedynie rzecznik koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn, że minister rosyjskiego MZS "kontynuuje szereg kłamstw przeciwko Polsce".

Ukraińskie media podały, że żołnierze agresora rabują, co się da. Biżuteria, sprzęt AGD, wyposażenie mieszkań, np. kabiny prysznicowe, są wywożone poprzez Białoruś pocztą kurierską najczęściej do dalekich, wschodnich regionów Federacji Rosyjskiej. Najeźdźcy grabią też też zbiory pszenicy i innych płodów rolnych.

Podobnie zachowywali się w czasie i po zakończeniu działań wojennych II wojny światowej, i to zarówno na terenie III Rzeszy, jak i ziem polskich. Rabowali żołnierze - te sławne zegarki i rowery - ale też na niespotykaną skalę zorganizowany rabunek prowadził „wyzwoliciel". Demontowano, czasami bardzo nieumiejętnie, wyposażenie fabryk, sprzęt kolejowy łącznie z torami, obiekty użyteczności publicznej, zabierano bydło i konie. Wiele regionów Polski cierpiało później biedę z powodu braku żywego inwentarza i siły pociągowej. Rosyjscy wyzwoliciele, szczególnie w tym są wyspecjalizowani „miłośnicy sztuki", zawsze szukali „trofiejów".

Rosjanie w Ukrainie okradli - co zostało już potwierdzone przez władze ukraińskie - muzeum w Melitopolu. Wywieziono różnego rodzaju artefakty, w tym monety, starą broń i wspaniałe zbiory scytyjskiego złota z 4 wieku p.n.e., pochodzące z lokalnych kurhanów. Mer tego miasta nazwał to jednoznacznie: „orkowie przejęli nasze scytyjskie złoto". Podobnie było ze zbiorami zniszczonego pod koniec marca br. Muzeum Sztuki Archipa Kuindży, skąd zniknęły dzieła tego artysty i obrazy znanego rosyjskiego malarza Iwana Ajwazowskiego. Minister kultury Ukrainy stwierdził, że „nasza kultura i nasze dziedzictwo to jeden z celów Putina". Pewnie wkrótce rozpoczną się kroki prawne w celu odzyskania zrabowanych dzieł sztuki, ale będzie to droga przez mękę.

Mamy w tym swoje fatalne doświadczenia. Polska skierowała do Federacji Rosyjskiej 20 wniosków restytucyjnych. Zaznacza tam, że „polskie dzieła sztuki nie mogą być traktowane jako rekompensata za straty wojenne ZSRR". Wśród tych zagrabionych obiektów są: "Pejzaż leśny" Jana Brueghela Starszego z Muzeum Miejskiego w Gdańsku; „Madonna z Dzieciątkiem" zwana "Madonną Głogowską" Lukasza Cranacha Starszego; „Krowa na tle krajobrazu" Adriaena van de Velde z Miejskiego Muzeum Bartoszewiczów w Łodzi.

Polska stara się też o odzyskanie rękopisu Juliusza Słowackiego z Biblioteki Krasińskich w Warszawie, różnych artefaktów i archiwów, i zbiorów akt Archiwum Belwederskiego, czyli Instytutu Józefa Piłsudskiego z lat 1903-1939. Rosjanie sprytnie zabezpieczyli się przed zwrotem tych zrabowanych dzieł sztuki odpowiednią ustawą Dumy z 15 kwietnia 1998 r., która uniemożliwia zwrot tych zagrabionych obiektów. W 2020 r. minister kultury Federacji Rosyjskiej oznajmił, że "Rosja nie będzie się angażować w żadne rozmowy na temat zwrotu dóbr kultury i ta kwestia dla niej nie istnieje. Te dobra są własnością Rosji".

I co można zrobić takim barbarzyńcom? Kiedyś wydawało się, że wschodniego niedźwiedzia można ucywilizować i włączyć do grupy państw respektujących prawo i zasady moralne. Wojny w Czeczenii, Syrii, a teraz w Ukrainie temu zaprzeczają.

Wawa z Żoliborza

listy@wyborcza.pl

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Agata Żelazowska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    przerażające jest to, że sąsiadujemy z tymi rozbójnikami-mordercami/gwałcicielami i żadne ONZ-ty i międzynarodowe trybunały nie potrafią tym działaniom tych ludożerców zapobiec ...
    już oceniałe(a)ś
    7
    0
    Nie mają naszego płaszcza itd. ...
    Wielkoruski szowinizm i przekonanie o własnej genialności. A w rzeczywistości ponad 50% ludności bez dostępu do ubikacji. I większość z nich nawet do bieżącej wody. Ale za to mają bomby atomowe!
    Troglodyci z maczugami!
    już oceniałe(a)ś
    1
    0