Apel podpisali m.in. Adam Bodnar, Barbara Engelking, Jacek Fedorowicz, Konstanty Gebert, Janusz Gajos, Agnieszka Holland, Krystyna Janda, Ireneusz Krzemiński, Jacek Kucharczyk, Danuta Kuroń, Andrzej Leder, Janusz Majcherek, Dorota Nieznalska, Wojciech Sadurski, Andrzej Seweryn, Maria Seweryn, Jacek Szymanderski, Magdalena Środa, Igor Tuleya, Paweł Wojtunik, Jakub Wygnański, Jacek Żakowski, Stowarzyszenie Sędziów "Themis" oraz wielu aktywistów - Katarzyna Augustynek (Babcia Kasia), Kuba Karyś, Paweł Kasprzak, Mateusz Kijowski, Krzysztof Łoziński, trzynastu aktywistów, którzy przecięli drut kolczasty na granicy z Białorusią w geście obywatelskiego nieposłuszeństwa 29 sierpnia 2021 roku (Grzegorz Antoszewski, Julia Filomena Bednarek, Dominik Berliński, Justyna Butrymowicz, Angelika Domańska, Bernard van der Esch, Julia Gościńska, Leokadia Jung, Anna Kulesza, Bartosz Kramek, Zuzanna Lesiak, Katarzyna Pikulska, Kajetan Wróblewski).
Pod apelem są również podpisy dziennikarek i dziennikarzy "Wyborczej" i "Wysokich Obcasów".
Część z nas tu podpisanych jest związana z różnymi środowiskami aktywnymi w życiu publicznym – z ruchami obywatelskimi, partiami, stowarzyszeniami – wszyscy natomiast reprezentujemy tutaj wyłącznie siebie. Wszyscy jesteśmy oburzeni postępowaniem polskich służb na granicy z Białorusią i zaniepokojeni możliwymi skutkami oraz dalszym rozwojem tej sytuacji, widząc w działaniach władz wyłącznie zapowiedź eskalacji brutalności i okrucieństwa, które nie tylko są naganne, ale również skrajnie nierozumne.
Uważamy, że nadszedł dziś czas nie na wyrażanie sprzeciwu i artykułowanie poglądów, które są przecież od dawna znane, ale na aktywny opór wobec działań władz. Część z nas takie działania prowadzi, część je wspiera na miarę własnych możliwości – wszyscy uważamy je za słuszne. Apelujemy do wszystkich zaangażowanych, by ich działania służyły spełnieniu minimalnych, wspólnych żądań, którymi są:
Rozumiemy sytuację na granicy. Wiemy o roli białoruskiego reżimu, rozumiemy, że przyjęcie uchodźców sprawi, że pojawią się na ich miejsce kolejni – w rosnącej liczbie. Nie mamy jednak złudzeń, że budzące nasze oburzenie brutalne zatrzymywanie przybywających z Białorusi nie zdoła powstrzymać przysyłania następnych i nie rozwiąże problemu. Rozumiemy lęk przed „niekontrolowaną falą imigrantów" i choć go nie podzielamy, to rozumiemy także i to, że nasi współobywatele w potrzebie bezpieczeństwa i poczuciu zagrożenia mają prawo również do egoistycznych reakcji. Mają prawo wybrać własne bezpieczeństwo kosztem nakazów ludzkiej solidarności. Rozumiemy wreszcie nawet to, że szlachetne zobowiązania konwencji genewskiej, podjęte dawno temu w zupełnie innym świecie, są dziś trudniejsze, a może nawet niemożliwe do zrealizowania w pełni dzisiaj, kiedy ludzi u granic Europy można liczyć w setkach tysięcy, a w przyszłości być może w milionach. Niemniej istnieją granice nieprzyzwoitości i one zostały przekroczone przez polskie służby działające w naszym imieniu. Uważamy, że w tej sytuacji nie wolno pozostawać obojętnym i nie można ograniczać się do wyrażania zdania i wygłaszania oburzonych deklaracji. Będziemy działać zdecydowanie i solidarnie wspierać działania innych.
Problem na polskiej granicy musi zostać realnie rozwiązany, a nie tylko odsunięty od naszych oczu za zasiekami, kordonami i ekranami telewizorów pokazującymi nieprawdę. Celem tych, którzy używają ludzi jako amunicji w walce z Polską i Unią Europejską, nie są po prostu ludzie przemycani przez granice. Celem jest destabilizacja państw członkowskich i całej Unii. Ten cel realizuje się – może nawet najpełniej – również wtedy, kiedy nikt nie zdoła przekroczyć polskiej granicy, natomiast w cierpieniu umiera pod lufami karabinów polskich służb. Strategia odstraszania ofiar reżimów i katastrofalnej nędzy jest nie tylko skrajnie niemoralna – jest również nieefektywna.
Rozwiązanie problemu jest trudne. Wymaga międzynarodowego współdziałania, kosztownych nierzadko działań, zdecydowania wobec wrogów demokracji i praw człowieka, z którymi mamy do czynienia. Wszystko to wymaga namysłu, społecznej świadomości celów i priorytetów, wyboru wartości, które w takich sytuacjach stają ze sobą w konflikcie. Decyzje muszą zapadać pod społeczną kontrolą obywateli, w imieniu których są podejmowane. Nikt nie może się tych decyzji ani bać, ani wstydzić.
Zarówno polska Straż Graniczna, jak i zasieki zainstalowane na polsko-białoruskiej granicy nie pełnią dziś żadnej funkcji obronnej, nikogo i niczego nie strzegą. To są wszystko działania wymierzone w ofiary nieludzkich reżimów, wojen i rozpaczliwej nędzy. Haniebne.
Sympatyzujemy z każdym, kto się temu aktywnie sprzeciwia, usiłując – dziś jeszcze wciąż niestety najczęściej daremnie – pomóc ludziom w skrajnej sytuacji, próbując zapewnić im opiekę na miejscu lub głodując tak długo, jak głodują oni, czy wprost usunąć obrażające przyzwoitość druty kolczaste, które nikogo przed niczym nie bronią, służą wyłącznie łamaniu praw ludzkich i wywołują najkoszmarniejsze historyczne skojarzenia.
Apel można podpisać na stronie: graniceprzyzwoitosci.pl
---
Piszcie: listy@wyborcza.pl
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny