W ostatnim czasie ukazało się w mediach, w tym w "Wyborczej" (Stołecznej), kilka tekstów nt. zhańbienia miejsca pamięci w Falenicy (tzw. linia otwocka) – chodzi o rampę kolejową, z której w sierpniu 1942 roku wywieziono do komór gazowych Treblinki tysiące polskich Żydów po likwidacji tutejszego i rembertowskiego getta.
Napisu "Żydzi Żydom zgotowali ten los" już nie ma. Jest ten, który widać na zdjęciu. W kilka osób, które mieszkają w okolicy, usunęliśmy też swastykę i krzyże celtyckie; one powracają najczęściej.
Ta symbolika jest obecna na tzw. linii otwockiej powszechnie. Od lat. Mieszkam tu, widzę ją. Na rampie pojawia się nie pierwszy raz – choć pierwszy raz zyskała taki rozgłos. Dobrze, że się o tym mówi. Wielokrotnie własnoręcznie likwidowałam symbolikę nazistowską z tego miejsca i wzdłuż linii otwockiej – tam, gdzie ją widziałam i miałam szansę skromnymi środkami działać. Policji to nie interesuje, władz lokalnych podobnie, w przypadku falenickiej rampy – PKP planuje rozbiórkę budynku, by uzyskać miejsce pod inwestycję. Działają tu mikrospołeczności aktywistów, ale wobec biernych władz nie mają większego przebicia i skuteczności.
Mówi się i pisze o wielu odpowiedzialnych. O Kościele katolickim konserwującym postawy nienawiści, obojętności włodarzy, o polityce partii rządzącej, która sprzyja faszyzacji postaw i przestrzeni publicznej. Wszystko to tworzy jakąś sumę odpowiedzialnych osób i bytów, to prawda. W związku z tym oczekiwanie reakcji naprawczej też jest delegowane na nich. Łatwo jest wskazać winnych i od winnych oczekiwać naprawienia winy, szkody. Zawsze ktoś inny musi przyjść i usunąć. Mamy do tego odpowiednie służby. To też prawda. Ale jeśli one zawodzą, to co? Pozwolimy, by coś takiego zohydzało i hańbiło miejsca pamięci, miejsca największej grozy w historii XX wieku?
Najmniej mówi i pisze się o odpowiedzialności tych, którzy – biorąc za przykład tragiczną rampę w Falenicy – codziennie ją mijają i widząc tę potworną symbolikę nie robią nic.
Nie rozumiem, dlaczego my wszyscy, w ogromnej masie obojętni i raczej kozaccy tylko z pozycji kanapy i FB, mamy być mniej odpowiedzialni. Dlaczego nasza obojętność jest lepsza od ich obojętności? Choć w skutkach bardziej tragiczna – bo powszechna? Czy nie jest może tak, że jesteśmy sumą jednostkowych odpowiedzialności za NASZĄ przestrzeń?
Ta rampa jest tym dla Falenicy, czym Umschlagplatz dla Warszawy. Każdy dzień z napisami, które bezczeszczą to tragiczne miejsce, jest porażką lokalnej społeczności.
Kolej na zapytania o planowaną rozbiórkę rampy pod inwestycję, odpowiada: „Budynek wraz z rampą przewidziano do rozbiórki – obiekty znajdują się w kolizji z projektowanym torem wraz z infrastrukturą towarzyszącą, w tym odwodnieniem układu torowego. Z uwagi na rozwiązania projektowe w miejscu obecnej rampy brak jest możliwości pozostawienia nawet jej części"
Z kolei gmina Wawer deklaruje rozmowy z PKP na temat zachowania tego miejsca pamięci, ale zapytana kilka dni temu mailem, odpowiada: za teren odpowiada PKP.
Co można zrobić w takiej sytuacji? To, co można – społecznymi rękami zamalować lokalną hańbę. Chociaż tyle.
Ewka Błaszczyk
aktywistka na rzecz praw człowieka
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Bo widzisz, kończy się tylko na komentarzach. Gdybyśmy byli jak Żydzi to Stefan Michnik dawno by już był "zniknięty".
Wyp.....aj