List do posłanki Pauliny Hennig-Kloski
Na początek może powiem, że jestem świadomym wyborcą, a raczej wyborczynią, która od 1989 roku brała udział we wszystkich wyborach. Uważam, jako obywatelka tego kraju, że udział w wyborach (samorządowych, parlamentarnych, prezydenckich) to mój obowiązek, ale zarazem przywilej (bo jednak coś ode mnie zależy). Staram się dokonywać świadomego i racjonalnego wyboru przy urnie. Aby tak się stało, interesuję się na co dzień pracami Sejmu, działalnością prezydenta, udziałem europosłów w pracach Parlamentu Europejskiego. Powiem nawet, że może to moje zainteresowanie polityką jest ponadprzeciętne, ale będąc na emeryturze, mam więcej czasu, aby ją śledzić.
A teraz po tym przydługim wstępie przejdę do ad rem.
Otóż kolejny raz boleśnie się przekonałam, że słowo polityk/czka, niestety, nie brzmi dumnie. Przeczytałam pani oświadczenie o wyjściu z Koalicji Obywatelskiej i przejściu do Polska 2050 Szymona Hołowni. Pani posłanko, jako wyborca, głosując na posła czy posłankę, kieruję się przede wszystkim programem partii, z której on czy ona startują. Myślę, że większość głosujących tak robi. Dlatego też oczekuję od wybranych parlamentarzystów, aby w trakcie kadencji nie zmieniali barw partyjnych. Oczywiście dopuszczam, że poseł/anka, będąc już Sejmie, przestaje się identyfikować z programem swojej formacji, rozczaruje się jej działalnością itp.., ale przecież zawsze może wyjść z partii i zostać posłem/anką niezależnym/ą. To zaś, co pani zrobiła (a wcześniej posłanka Mucha i posłanka Gil-Piątek), odbieram jako zdradę, przede wszystkim wyborców. Wiem, że to nie pierwszy przypadek i pewnie nieostatni. Przykro mi, bo akurat ceniłam pani pracę w Sejmie, pani kompetencje i zaangażowanie. W swoim oświadczeniu pisze pani: „wyruszam w tę drogę, bo czuję, że mam nosa, że to wreszcie ta zmiana (dobra??? - kolejna!!!) w polskiej polityce, na którą czekamy”. Nie sądziłam, że nos odgrywa aż taką rolę w wyborze drogi, którą poseł/anka kroczy. Pani argumentacja jest trochę niepoważna i pokrętna. Bo te szczytne cele, które pani sobie wyznaczyła, zostając posłanką, mogła, a nawet powinna pani realizować, będąc w KO. Zadam pytanie: czy gdyby Polska 2050 Szymona Hołowni osiągała w sondażach 6,7 proc., to równie ochoczo zmieniłaby pani swoje preferencja partyjne? I odpowiem: śmiem wątpić.
Słuchając porannych pogadanek p. Hołowni, tym bardziej martwi mnie i irytuje pani decyzja. Otóż uważam, że w wystąpieniach p. Hołowni więcej jest retorycznych chwytów, uwodzących haseł („mamy robotę do zrobienia”, „to się mieści w naszym DNA" itd..), nawijki na jednym oddechu (tu muszę przyznać, że p. Hołownia werbalnie może oczarować) niż recept na wyrwanie Polski ze szponów pisowskich hunbejwinów.
W polityce cenię również doświadczenie. To prawda, że Hołownia tworzy program, spotyka się z ludźmi, robi konferencje. Ale na razie to są tylko słowa, słowa, słowa. Nie wykluczam, że mu się uda, i przyznaję, że każda partia (oprócz Konfederacji), która przejmie w Polsce władzę, będzie o lata świetlne lepsza niż PiS. Ale lider partii, który zaczyna od kradzieży posłów konkurencji, od kontestowania pomysłów innych ugrupowań, zwłaszcza KO (w każdym lajfie musi być porcja złośliwych komentarzy pod adresem KO).
Pani posłanko - reasumując, według mnie pani decyzja jest pochopna i w dalszej perspektywie szkodliwa. Uważam bowiem, że nie dzielenie, podbieranie sobie posłów, wzajemne swary i kłótnie w opozycji doprowadzą do odsunięcia PiS od władzy, ale współpraca, życzliwa konkurencja i świadomość, że tylko zjednoczona opozycja jest w stanie to zrobić. A Polska bez rządzącego PiS to nasze „być albo nie być”. Mam nadzieję, że z tym się pani zgadza.
Pozdrawiam i proszę nie zapominać, że „silny kręgosłup daje w kość”.
PS 1 Jakie ma Pani stanowisko w sprawie aborcji i czy może mi Pani przypomnieć stanowisko p. Hołowni?
PS 2 Skąd ten falstart w przejściu do Hołowni?
Wyborczyni
Piszcie:listy@wyborcza.pl
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Wystarczy zrezygnować z mandatu i .... poborów. I zająć się uczciwą pracą.
Dodatkowo trzeba powiedziec ze PO czy tez KO zapłaciło za kampanie tej pani. A teraz cudzym kosztem Hołownia robi sobie koło w Sejmie. To jest nie fair a Holownia jest dla mnie skonczony.
Jest dokładnie odwrotnie. Przejście z partii do partii (o ile nie chodzi o oczywiste kupczenie stanowiskami rządowymi) może być wyrazem pozostawania przy poglądach, które się głosiło w chwili startu do Sejmu. Szczególnie ma to miejsce wtedy, kiedy parta, z której list startowaliśmy sama zmienia poglądy, albo tkwi w marazmie i jest niezdolna do jakiegokolwiek konstruktywnego działania.
Co więcej patrząc na to z drugiej strony niczym innym jak przejawem otrzeźwienia czy wstrząsu sumienia byłoby przejście posłów partii obecnie rządzącej do opozycji. Jestem pewien, że nikt nie mówił by wówczas o "sprzeniewierzeniu się" wyborcom, tylko o stanięciu w obronie najwyższych wartości itp.