Nie zapłaciłem zaległego abonamentu RTV i wbrew pozorom bez udziału sądu. W 1980 roku zarejestrowałem odbiornik TV i oczywiście wnosiłem stosowne opłaty. W 1998 roku zmieniłem miejsce zamieszkania i przerejestrowałem odbiornik na nowe miejsce. Ponieważ nie miałem książeczki opłat, wydano nową i znowu wnosiłem opłaty zgodnie z ustaloną taryfą.
W 2005 roku ponownie zmieniłem miejsce zamieszkania i ostatecznie w roku 2007 odbiornik wyrejestrowałem. Podczas wyrejestrowywania otrzymałem nową książeczkę (starej nie miałem). Wycięto odcinek, który potwierdzał wyrejestrowanie, książeczkę po upływie chyba 10 lat od wyrejestrowania odbiornika TV po prostu wyrzuciłem.
W 2018 roku otrzymałem zawiadomienie o zaległości abonamentowej za odbiornik zarejestrowany w 1980 roku, kwota do zapłaty wynosiła około 1400 zł i, jak wynikało, była to zaległość z ostatnich 5 lat, starsze zaległości ulegają przedawnieniu.
Korespondencja z działem windykacji w Bydgoszczy trwała ponad rok. Umiałem wskazać jedynie urzędy pocztowe, gdzie dokonywałem czynności związanych z rejestracją i wyrejestrowaniem i w przybliżeniu daty, kiedy to miało miejsce.
Nie miałem żadnego potwierdzenia dokonanych czynności, dowiedziałem się, że mam nadany nr indywidualny abonenta, że mnie zawiadomiono zgodnie z przepisami przesyłką nierejestrowaną, nigdy żadnych zawiadomień nie otrzymałem, w zasadzie byłem skazany i chyba pogodziłem się z koniecznością zapłaty w obliczu ścigania przez urząd skarbowy.
A jednak nie, otrzymałem pismo z działu windykacji w Bydgoszczy, iż faktycznie wyrejestrowałem odbiornik TV w 2007 roku i nie mam żadnych zaległości.
Odnoszę wrażenie, że poczta nadawała numery indywidualne abonenta po wprowadzeniu takiego obowiązku chyba w 2008 roku na każdą wydaną książeczkę opłat. A potem na podstawie tych numerów dochodzi się roszczeń z tytuły zaległych opłat.
Pomimo istniejącego w moim odczuciu chaosu w ewidencji odbiorników ich rejestracji i pobieraniu opłat to tak jak w moim przypadku rzetelny pracownik działu windykacji może, jeśli chce, prześledzić całą drogę abonenta, zapewne nie każdy urzędnik chce wnikać w zawiłości postępowania, zdecydowanie łatwiej wystawić tytuł egzekucyjny. Opisałem mój przypadek ze względu na to, że dopełniłem wszelkich formalności i gdyby nie odpowiedzialna postawa pracownika, pewnie musiałbym zapłacić.
Czekamy na Wasze listy, opinie, komentarze. Wyborcza to Wy. Piszcie: Listy@wyborcza.pl
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Nie. Przyswajanie tych treści jest Twoim obowiązkiem jako obywatelka pisiej Wolski.
Jesteś bardziej wiesiowy
HA HA
Totalny wyznawca PIS
To chyba musi być frustrujące czytać i nic nie rozumieć.
Ja wiem co napisałem , czy ty wiesz nie jestem pewien