Nie ma tygodnia, bym w swoim średniej wielkości mieście w Polsce nie rozmawiała z kilkorgiem dzieci skrzywdzonych przez dorosłych.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Marcel ma 11 lat i niedawno się okazało, że od roku jest zapraszany przez starszego od siebie sąsiada do jego mieszkania, tam sąsiad dotyka Marcela, wspólnie oglądają filmy, na których są pan i pani bez ubrania. Ania i Iwona (11 i 12 lat) nie wiedziały, że to coś złego, że od kilku tygodni wysyłają zdjęcia swoich nagich części ciała chłopakowi, który prosi je o to przez konto w internecie. Kaśka (13 lat) nic na razie nie mówi, bo znaleziono ją po trzech dniach w lesie, po tym jak dorosły sąsiad zaprosił ją na spacer, zgwałcił i zostawił na pastwę losu. Na razie musi odzyskać siły, może potem opowie o tym, co się jej przydarzyło.

Andżelika ma 14 lat i roczne dziecko. Właściwie nie ma dziecka, bo zrzekła się praw do niego. Zaczęła współżycie seksualne w wieku 11 lat - namówił ją do tego starszy kuzyn. Andżelika czuła wtedy, że jest ważna, że ktoś ją kocha, komuś na niej zależy… Krystian chciał się zabić, bo jego koledzy z III klasy podstawówki śmieją się z niego, mówią, że jest gejem…

Nie ma tygodnia, bym w swoim średniej wielkości mieście w Polsce nie rozmawiała z kilkorgiem dzieci skrzywdzonych przez dorosłych. Dodam: heteroseksualnych dorosłych. Dzieci skrzywdzonych przez doprowadzenie ich do współżycia seksualnego, przez dotykanie ich części intymnych, dopuszczenie się innych czynności seksualnych.

Te dzieciaki spotykam w sądzie, prokuraturze, na policji, wówczas, gdy cała sprawa wychodzi na jaw; spotykam w swoim gabinecie psychologa. To są dzieciaki, które nie wiedziały, że mogą powiedzieć STOP, gdy dorosły wkłada im rękę pod bieliznę, dotyka ich ciała. Nie wiedziały, że „kochać” to nie to samo, co „chcę iść z tobą do łóżka”. Nie wiedzą, że mogą poprosić o pomoc i że dorośli nie zawsze mają rację. Nie wiedziały, że można się sprzeciwić.

Edukacja dzieci na temat seksu i zachowań z tym związanych? Czy jest potrzebna? Alarmuję, ta edukacja jest bezwzględnie konieczna. Łatwo dyskutować o tym, siedząc na wygodnych kanapach i z poczuciem wyższości moralnej decydować, co jest dobre, a co nie jest dobre dla naszych dzieci. Ciekawe, że poglądy radykalizują się, gdy krzywda spotyka TWOJE dziecko. A uwierzcie mi, nikt nie zagwarantuje, czy właśnie twoje dziecko nie będzie ofiarą sąsiada, pana wychowawcy, księdza, znajomego z internetu.

Obserwując toczącą się w naszym kraju dyskusję o potrzebie edukacji seksualnej dzieci, zastanawiam się, komu tak bardzo zależy, by dzieci nie wiedziały, że mogą się bronić? By nie wiedziały, co jest złe, a co dobre? Komu zależy na tym, by nadal nikt nie słyszał ich wołania o pomoc?

Wyborcza to Wy, piszcie: listy@wyborcza.pl

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Tym wszystkim, którzy protestują przeciwko edukacji seksualnej, zależy na tym aby dzieci nie umiały bronić się. Tu jest bardzo mocny głos Kościoła i jego wiernych. I właściwie to KK od lat blokuje edukację dzieci i młodzieży. Sam je seksualizuje od wczesnych lat. Wiedziałam o tym, bo i sama zetknęłam się z tym. Do wczoraj nie wiedziałam, że te wszystkie pytania dotyczące ciała dziecka i jego zachowań, to nie inicjatywa poszczególnych księży, a wytyczne KK do spowiedzi. To jest dopiero skandal i odbywa się za zgodą rodziców, którzy nie chcą, aby dzieci wiedziały, co dorosłym, w tym i duchownym wolno, a czego nie wolno.
    Tak, jak nie szczepiąc dzieci narażają je na ciężkie choroby, a nawet śmierć. Tak nie dając im podstawowej wiedzy o ich ciele, o prawidłowych i nie, zachowaniach tego dotyczących, narażają je na wykorzystanie seksualne i zniszczenie życia dziecka. Obowiązkiem rodziców jest dbać o bezpieczeństwo dziecka.
    @cholinexy
    Napisz, proszę więcej o tych wytycznych do spowiedzi zalecających "pytania dotyczące ciała dziecka i jego zachowań " i podaj źródło.
    już oceniałe(a)ś
    9
    20
    @malwa63
    Chłopców ksiądz wypytuje w konfesjonale czy dotykali kiedyś swoich narządów płciowych. Pamiętam o tym do dzisiaj, chociaż minęło już kilkadziesiąt lat od tamtych czasów. Pamiętam nawet nazwisko tego księdza. To był ksiądz Panek. Pewnie już dawno nie żyje.
    już oceniałe(a)ś
    22
    0
    @malwa63
    Rachunek sumienia i przykładowe pytania z książeczki do nabożeństwa. No i musisz pamiętać, ze nie można spowiadać się zbyt ogólnie, trzeba księdzu wyznać WSZYSTKO ze SZCZEGÓŁAMI.
    Ps autorka listu to dla mnie bohaterka. Nie byłabym w stanie znieść tylu krzywd dzieci.
    już oceniałe(a)ś
    31
    0
    @malwa63
    Zajrzy na stronę NaTemat.
    Są i linki do strony parafialnej z przykładowymi pytaniami i kopia strony z książeczki dla dzieci dot. rachunku sumienia.
    już oceniałe(a)ś
    16
    0
    @malwa63
    Weź do ręki broszurę (książeczkę) jaką posiada 8-latek przygotowujący sie do 1 komunii. Tam są te pytania.
    A tak przy okazji : spowiedź przed 1 komunią jest wymysłem polskiego kleru !

    Małe dzieci mogą przyjmować komunię świętą BEZ ŻADNEJ SPOWIEDZI !!!!
    już oceniałe(a)ś
    8
    0
    Wielki szacunek za zabranie głosu. Bardzo dziękuję za ten tekst. Mam dwoje dorosłych dzieci. Jestem wykształconym podwójnym magistrem, ale nie zdawałem sobie sprawy, że istnieją zagrożenia, o których Pani pisze. W moim dzieciństwie nigdy nie spotkałem się z przemocą seksualną, a moi rodzice zapewnili mi jak się wydaje z perspektywy sielankową młodość. Wykształcili we mnie zaufanie do innych. W związku z tym, sam będąc niewierzący pozwalałem dzieciom chodziić na religię, bo "przecież niczego złego tam się nie nauczą". Dawałem moim dzieciom ogromną swobodę, taką samą jaką otrzymywałem od swoich rodiców. Ale nie ostrzegałem moich dzieci przed tym, że mogą się spotkać z zagrożeniami, o których Pani pisze, bo... nie zdawałem sobie sprawy, że mogą istnieć ludzie, którzy są w stanie wykorzystywać zaufanie dzieci. Wiem, wstyd się przyznać, ale nie zdawałem sobie sprawy, że wykorzystywanie dzieci jest tak powszechne. Myślałem, że to wynaturzenie jedno na milion... O naiwny!... Rozmawiam otwarcie z moimi dziećmi, mam z nimi dobry kontakt i mam nadziej, że mówiąc mi, że same nie miały takich sytuacji w dzieciństwie, nie ukrywają za barierą wstydu przerażających historii.
    Pisać, edukować i nazywać tych, którzy przed wiedzą ostrzegają, współwinnymi.
    już oceniałe(a)ś
    94
    1
    Ten list powinien stać się ulotką nie tylko na Podkarpaciu!
    już oceniałe(a)ś
    83
    0
    Wstrząsające, ale nikogo to nie wstrząsające, bo w sumie każdy to wie, lub się domyśla. Co musi zdarzyć się w tym kraju, żeby ludzie zaczęli bronić swoich własnych dzieci i domagać się rzetelnej edukacji?
    @Error
    Korektura: wstrząsające, ale nikim to nie wstrząsa....
    już oceniałe(a)ś
    10
    0
    @Error
    Świat musi się odwrócić od pedofilów, och wait Polacy, wielcy pedofile. Nie żart, poważne sprawy.
    już oceniałe(a)ś
    10
    0
    Brak edukacji to również brak wiedzy o własnych granicach i prawach. To sprawia, że dzieci są bezbronne wobec potencjalnych przestępców. Stawianie znaku równości między edukacją i seksualizacją to nadużycie, za które płacą dzieci.
    już oceniałe(a)ś
    63
    0
    Komu zależy?
    KOŚCIOŁOWI
    @takaja123456
    Dokładnie. Oni są przeciwnikami edukacji seksulanej dzieci w szkole, no bo takie 10-letnie dziecko może się dowiedzieć, że przytulanie, całowanie, branie na kolana, kąpanie dzieci (patrz wypowiedzi posła Piotrowicza w spr. ks. z Tylawy) przez księdza czy innego "wujka" to nie jest naturalne zachowanie! I że jeżeli coś takiego się stanie to dziecko natychmiast powinno poinformować rodziców lub panią nauczycielkę.
    już oceniałe(a)ś
    21
    0
    Gdy odbieram dzisiejsze doniesienia na temat edukacji seksualnej naszych dzieci,od razu kojarzy mi się zwrot z dwudziestolecia międzywojennego gdy w Polsce nie wypadało mówić o "tych sprawach",zwłaszcza w obecności dzieci.Niestety,PRL-owska szkoła również uznawała seks za temat tabu a w szkole praktycznie nie było nawet wzmianki na temat pożycia seksualnego kobiety i mężczyzny - ja skończyłem maturą szkolną edukację w 1974 roku. Jak na ironię w tamtych PRL-owskich czasach,takie podstawy wiedzy o seksualności ludzi,były na lekcjach religii,oczywiście w salach katechetycznych przy kościołach.
    Dziś,niestety,zbieramy owoce tamtego braku edukacji.
    @A...
    To zalezy gdzie , w jakiej szkole. Jesteśmy w podobnym wieku a w mojej szkole podstawowej , w siódmej klasie pani od bilogii prowadziła z nami lekcje , wtedy osobno dla dziewcząt i osobno dla chłopców o dojrzewaniu płciowym , wszystkie dostałyśmy ksiąęczki "O czym chcą wiedzieć dziewczęta " .
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Pani Ewo, Pani list powinien pojawić się we wszystkich mediach.
    już oceniałe(a)ś
    40
    0