Piękne gole, prowokacje i szalona końcówka. Po jednym z najciekawszych meczów mundialu Szwajcaria pokonała 2:1 Serbię.

Gdy Xherdan Shaqiri w doliczonym czasie gry pomknął na bramkę Serbów, a po chwili spokojnie kopnął piłkę obok bramkarza, ręce w górę wznieśli nie tylko kibice w Szwajcarii, ale także w Kosowie. Gol skrzydłowego przybliża Helwetów do awansu do drugiej rundy i mocno komplikuje sytuację Serbów.

Fani obu drużyn mieli zrobić ze stadionu w Kaliningradzie bałkański kocioł, bo w kadrze Szwajcarii jest trzech Albańczyków z Kosowa, kraju, którego Serbia nie uznaje. Trener Vladimir Petković wszystkich zmieścił w jedenastce, dodając jeszcze Blerima Dzemailiego, kolejnego piłkarza o albańskich korzeniach. Albańczyków spodziewano się też na trybunach, w dniu meczu szwajcarskie flagi powiewały m.in. pod Gnjilane, miasta w Kosowie, w którym urodził się Shaqiri.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Łukasz Grzymisławski poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze