"Jajko i ja", drukowane w 1947 roku w "Przekroju", podbiło Polskę. Nareszcie coś bez patosu, zadęcia i propagandy

Tekst był opublikowany w magazynie "Tylko dla dorosłych" 15 marca 2012 r.

Przed prawie ćwierć wiekiem żona tu podpisanego niosła na obozowisko na Hali Gąsienicowej plecak z zaopatrzeniem. Był październik. Wieczór, wór ciężki, droga długa. Pięła się w górę, snując za sobą woń kiełbas, wciąż z wrażeniem, że nie jest sama. Tuż za nią lazło coś, łamiąc chrust i węsząc. Gdy stawała, stawało. Rano znalazła wielkie jak sześciojajkowa patelnia ślady niedźwiedzia.

CZYTAJ TAKŻE: Prof. Tadeusz Trziszka, jajolog z Wrocławia, przekonuje Polaków, że warto jeść co najmniej dwa jaja dziennie

Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie

Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi

Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.

Więcej
    Komentarze
    Książka jest znakomita i pomimo upływu lat (prawie 100!) nadal aktualna w kwestiach małżeńskich i ogólnoludzkich; autoironia i poczucie humoru w opisie (trudnej) codzienności nie starzeją się z definicji.
    Bardzo szkoda, że żadne z polskich wydawnictw nie wpadło dotąd na pomysł przetłumaczenia i wydania pozostałych książek tej autorki, a film, nakręcony na podstawie książki, nie występuje na polskim rynku.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Dzięki, przypomniałam sobie, że czytałam - ta powieść była w domu, ale napewno miała inną okładkę - czytałam ją pod koniec lat 60-tych, jako ok. 10-latka, do dziś pamiętam co śmieszniejsze fragmenty :-)
    już oceniałe(a)ś
    2
    0