Z samym czytaniem wśród Polaków nie jest najlepiej. Co roku badania Biblioteki Narodowej alarmują, że około trzech na pięciu Polaków w wieku powyżej 15 lat nie przeczytało w ciągu roku ani jednej książki. W 2016 r. 16 proc. badanych nie przypomina sobie, żeby czytało jakąkolwiek książkę, gazetę, czasopismo, wiadomości w sieci ani nawet tekst o objętości przynajmniej trzech stron.
Mimo to sprzedaż książek w formie elektronicznej rośnie. – W tej chwili rynek takich książek stanowi od 2 do 5 proc. sprzedaży książek ogółem, jednak wzrosty rok do roku wynoszą ok. 50 proc. – szacuje Martyna Bednarczyk, koordynator ds. marketingu w Virtualo (księgarni sprzedającej elektroniczne książki), w rozmowie z agencją informacyjną Newseria. Wartość rynku e-booków szacowana jest zaś na 85 mln zł.
Elektroniczne książki wygrywają z papierowymi mobilnością. Kilkanaście e-booków czy audiobooków w formie papierowej zajęłoby sporą półkę w mieszkaniu, a zabranie ich na wakacje byłoby już mocno problematyczne. Czytelnicy coraz częściej chcą mieć dostęp do swoich zbiorów niezależnie od tego, gdzie się znajdują. Tę potrzebę zaspokajają książki w formie elektronicznej. Badanie Virtualo wskazuje, że 87 proc. użytkowników czyta e-booki na czytnikach, 8 proc. – na tablecie, a 3 proc. – na smartfonie.
Na początek do pierwszego kontaktu z elektronicznymi książkami wystarczy smartfon lub tablet. Urządzenia te często mają wbudowane aplikacje do odtwarzania e-booków, a jeśli nie – to bez problemu ściągniemy taką ze sklepu Androida czy Apple’a.
Ekrany smartfonów mają jednak podstawową wadę – przy dłuższym czytaniu męczą oczy. To wina podświetlanego ekranu, do którego nasze oczy nie są przyzwyczajone. Dlatego większość użytkowników e-booków wybiera jednak specjalne czytniki, spośród których najbardziej popularną marką jest Kindle. Inne popularne to Onyx czy PocketBook. Opierają się one na technologii tzw. elektronicznego papieru, który wyświetla litery bez konieczności podświetlania ekranu. Dzięki temu takie urządzenia nie tylko nie męczą wzroku, lecz także dłużej pracują na jednym ładowaniu baterii – często nawet kilka tygodni, zależnie od częstotliwości używania czytnika. Urządzenie zużywa najwięcej prądu podczas przekręcania stron, w związku z czym rozładowanie baterii jest zależne od szybkości naszego czytania. Minusem oczywiście jest brak możliwości czytania książki po ciemku bez dodatkowego oświetlenia. Część czytników chwali się podświetlanym ekranem, choć w praktyce mamy tu do czynienia z odbitym od ekranu światłem diod LCD. Ekran sam z siebie nie świeci, dzięki czemu oczy nie męczą się podczas czytania. Tę funkcję mają takie modele czytników jak Kindle Paperwhite, PocketBook Lux czy InkBook Onyx.
Nowy czytnik to wydatek od 200 do nawet 1500 zł. Różnice pomiędzy modelami to m.in. szybkość działania (co czasem widać np. przy przewracaniu stron), podświetlenie ekranu lub jego brak albo wyposażenie urządzenia w dotykowy ekran. Im więcej dodatkowych funkcji, tym droższe urządzenie. Czytniki nie różnią się szczególnie, jeśli chodzi o wielkość ekranu czy wygląd. Najczęściej mają ekran o przekątnej ok. 5 cali, co pozwala na wygodną lekturę.
Warto do urządzenia dokupić okładkę – czytnik często trafia do plecaka czy torby, a w okładce trudniej będzie pobrudzić lub porysować ekran. Urządzenia Kindle’a mają okładki z funkcją automatycznego włączania przy otwarciu okładki. Możemy je dokupić wraz z urządzeniem.
Jeśli ogranicza nas budżet, nie ma sensu inwestować w czytnik z własną kartą SIM czy wi-fi. To ostatnie może pomóc przy wgrywaniu książek bezpośrednio na urządzenie – część księgarń pozwala przesłać zakupione pozycje bezpośrednio na czytnik lub instalować na nim dodatkowe aplikacje, jednak do korzystania z internetu raczej się nie przyda. Podobnie czytnik nie zastąpi tabletu – urządzenie ma czarno-biały ekran i jest dość powolne w działaniu. Sprawdza się głównie w funkcji, do której zostało przygotowane.
Głównie z internetowych księgarń. Coraz więcej z nich oferuje możliwość kupienia książek również w formatach elektronicznych. Po zakupie książki trafiają na wirtualną półkę (specjalną stronę internetową, skąd po zalogowaniu się możemy je ściągnąć) albo prosto na naszego maila. Stamtąd możemy je wgrać do czytnika lub na jego kartę pamięci. Niektóre księgarnie oferują możliwość przesłania książek bezpośrednio na urządzenie – część czytników Kindle’a i PocketBooka. Po zakupie książki podajemy adres powiązany z czytnikiem, na który później zostanie ona wysłana. Gdy urządzenie połączy się z internetem, książka automatycznie zostanie na nie ściągnięta.
Jeśli szukamy głównie nowości wydawniczych, kupno e-booków nie powinno stanowić problemu – większość premier trafia na rynek w wersji zarówno papierowej, jak i elektronicznej. Dość rzadkie są przypadki opóźnionej premiery wersji elektronicznej (jak np. „Sezon burz” Andrzeja Sapkowskiego). Starsze książki mogą być trudniej dostępne – zależnie od tego, czy wydawca zdecyduje się na odświeżenie książki w wersji elektronicznej. Warto w poszukiwaniu książek zajrzeć do porównywarek cenowych. Serwisy takie jak np. UpolujEbooka pozwalają na znalezienie wybranej pozycji w najniższej cenie.
Ceny e-booków są porównywalne z książkami papierowymi. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest różnica VAT pomiędzy papierowymi książkami i e-bookami. Te pierwsze opodatkowane są stawką 5 proc., te drugie – 23 proc. To dlatego, że elektroniczne książki traktowane są jako usługa i przez to obłożone są wyższą stawką podatku. W czerwcu Parlament Europejski zagłosował co prawda za tym, by państwa członkowskie UE miały możliwość nałożenia niższej, 5-procentowej albo nawet zerowej stawki VAT na książki elektroniczne, jednak trudno powiedzieć, czy ta decyzja przełoży się na ceny książek. Ostateczna decyzja będzie bowiem należała do państw członkowskich. Polska chciałaby ceny e-booków obniżyć.
Część książek jest zabezpieczona przed dalszym kopiowaniem za pomocą tzw. znaków wodnych. Pozwalają one zabezpieczyć książkę przed kopiowaniem za pomocą prostych narzędzi lub zidentyfikować, który z klientów wrzucił zabezpieczoną książkę do sieci. To zdaniem wydawców pozwala ograniczyć piractwo bez utrudniania życia czytelnikom.
Jeśli nie chcemy czytać, możemy posłuchać, jak ktoś robi to za nas. Najczęściej książki czytają profesjonalni lektorzy lub aktorzy, do samej książki dodając swoje interpretacje. Dla jednych to zaleta, dla innych wada – lektor potrafi narzucić interpretację utworu, która niekoniecznie musi nam pasować. Niektórym przeszkadza również sam głos aktora, „niepasujący” do danej lektury. Część użytkowników narzeka również na czas odtwarzania audiobooka – np. „Gra o tron” George’a R.R. Martina zajmuje ponad 31 godzin. Część użytkowników twierdzi, że byłaby w stanie tę książkę przeczytać szybciej, więc audiobooki odtwarzają w przyspieszonym tempie.
Według danych ZAiKS-u miesięcznie powstaje około 25 nowych audiobooków. Przyczyną jest nieco dłuższy proces produkcyjny niż w przypadku książek – gotową książkę ktoś po prostu musi przeczytać, gotowe nagranie trzeba oczyścić i przygotować do wydania. Zwłaszcza że niektóre z nich (jak na przykład „Narrenturm” Andrzeja Sapkowskiego) to po prostu słuchowiska z aktorami i napisaną na potrzeby audiobooka muzyką. W ich przypadku proces produkcyjny trwa znacznie dłużej.
Książka czytana przez jednego lektora to koszt około 20-40 zł, czyli mniej więcej tyle co książka papierowa. Co innego książka słuchowisko. Te potrafią kosztować 50-60 zł. Najczęściej można je ściągnąć na stronach internetowych księgarń albo zamówić na płytach.
Jeśli chcemy zaoszczędzić na książkach, warto się rozejrzeć za ofertami abonamentowymi.
Jedną z najciekawszych jest abonament w Legimi. Za 42 zł miesięcznie mamy dostęp do blisko 18 tys. książek (czyli wszystkich dostępnych w bazie Legimi) bez żadnego limitu.
Jedyne, co musimy zrobić, to zainstalować aplikację Legimi na swoim smartfonie, tablecie lub czytniku. Serwis bardziej opłaca się osobom, które będą czytać przynajmniej kilka książek w miesiącu. Oczywiście nie każdy czytnik ma możliwość zainstalowania swoich aplikacji, co wykluczy część użytkowników. Jeśli nie mamy własnego czytnika, Legimi oferuje możliwość kupienia urządzenia w swoim sklepie i zainstalowania na nim aplikacji. Trzeba niestety przy tym podpisać umowę na abonament.
Przy umowie podpisanej na dwa lata cena czytnika wyniesie 1 zł. Przy umowie na pół roku czytnik kosztować nas będzie niecałe 250 zł. W ofercie znajdziemy również audiobooki. Nieco bardziej ograniczoną ofertę ma należący do PWN serwis ibuk.pl. Abonament dostępny jest w 4 wariantach: abonament na miesiąc (5 e-booków), abonament na 3 miesiące (10 e-booków), abonament na 5 miesięcy (15 e-booków) oraz abonament na 6 miesięcy (30 e-booków). Jednak w ibuk.pl łatwiej będzie znaleźć książki naukowe niż hity beletrystyki. W zamian możemy liczyć na nowości. Tu również konieczne będzie zainstalowanie aplikacji na telefonie, tablecie lub czytniku. Księgarnia chwali się posiadaniem blisko 17 tys. tytułów do wypożyczenia w ramach abonamentu.
Jeśli jesteśmy zainteresowani książkami w formie audio, ciekawą ofertę mają dla nas takie serwisy jak Storytel czy Audioteka. Ten pierwszy za miesięczny dostęp do bazy żąda niecałe 30 zł, drugi – niecałe 20 zł. Różnica jest w liczbie dostępnych książek. Storytel oferuje nielimitowany dostęp do bazy kilku tysięcy książek. Audioteka – jedną książkę miesięcznie z całej bazy. Co znajdziemy w ich zasobach? Generalnie wybór jest dość podobny – audiobooków jest niewiele, więc trudno o tytuły na wyłączność. Choć te czasem się zdarzają. Audioteka dla przykładu chwali się na swojej stronie trzecią częścią „Harry’ego Pottera”.
W obu serwisach będzie konieczne zainstalowanie aplikacji do słuchania książek.
Osoby znające język angielski mogą się zainteresować zagranicznymi serwisami, jak Audible czy Książki Google. Tam książki są głównie w języku angielskim, a ich obsługa wygląda podobnie jak w przypadku dwóch poprzednich serwisów. W Polsce nadal niedostępny jest należący do Amazona serwis Kindle Unlimited, który zdaniem branży oferuje znacznie mniejszą liczbę książek ciekawych dla polskiego czytelnika niż jego konkurencja.
Jeszcze inną formą nabywania elektronicznych książek jest serwis Bookrage. Co jakiś czas trafiają na niego pakiety książek (bez możliwości wyboru), za które płacimy tyle, ile chcemy – minimalna cena pakietu to 1 zł. Jest jedno ale – jeśli zapłacimy więcej niż średnia wpłat poprzednich kupujących (albo pewien narzucony przez autorów strony limit), dostaniemy dodatkowe książki do ściągnięcia. W ramach ostatniego pakietu serwis oferował cztery kryminały w wersji podstawowej, po przekroczeniu zaś średniej użytkownik dostawał tekże „Pruską zagadkę” Piotra Schmandta i „Oblężenie” Marka Adamkowicza.
Pakiety są do kupienia w określonym czasie i jeśli się spóźnimy – znikają. Jeśli trafimy na ciekawą dla nas ofertę, możemy dostać interesujące nas książki dość tanio. Minusem jest jednak niewielki wybór – same pakiety to 5-10 książek i raczej nie zobaczymy wśród nich nowości z księgarń.
Czy e-bookiem można się dzielić?
Jeśli chodzi o książki papierowe, sytuacja jest dość prosta – można ją komuś pożyczyć, można sprzedać etc. W przypadku książek elektronicznych dochodzi możliwość kopiowania tej samej książki na różne urządzenia czy udostępniania jej znajomym. Czy to zgodne z prawem? Generalnie tak, dopóki udostępniamy książki osobom nam bliskim – rodzinie czy przyjaciołom.
Epub czy mobi?
Elektroniczne książki występują w kilku formatach plików. W praktyce niewiele się od siebie różnią – książka wydana w formacie epub będzie wyglądała bardzo podobnie do tej w formacie mobi. Chyba że kupimy czytnik firmy Kindle. Ten nie czyta plików epub. Konieczne będzie skorzystanie z programu, który zmieni format naszej książki na możliwy do odczytania w urządzeniu Kindle’a. Czytniki innych firm nie mają takich problemów – niezależnie, czy jest to pdf (w którym np. drukowane są ustawy na stronach Sejmu), czy doc. (plik programu Microsoft Word). To jednak nie jest duży problem – księgarnie internetowe sprzedają książki w obu formatach.
Czy warto inwestować w dotykowy ekran?
Część nowszych czytników wyposażona jest w dotykowy ekran, podobny do tego w smartfonach czy tabletach. Ich cena oczywiście jest wyższa. Czy warto zapłacić więcej? Niekoniecznie. Sama nawigacja za pomocą dotykowego ekranu jest nieco mniej wygodna niż na tablecie, a z dotykowej klawiatury będziemy korzystać znacznie rzadziej niż na tablecie.
Czy czytnik powinien być podłączony do sieci?
Niektóre czytniki oferują możliwość łączenia się z internetem czy to za pomocą modułu wi-fi, czy to wbudowanej karty SIM (kilka modeli czytników Kindle’a). Ta funkcja pozwala przesyłać książki z niektórych sklepów bezpośrednio na czytnik bez konieczności korzystania z komputera. To znów opcja dodatkowa, która choć wygodna, raczej nie pozwoli na czytniku wygodnie korzystać z przeglądarki internetowej.
Wszystkie komentarze