Szef Polskiej Agencji Antydopingowej wyjaśnia, co Iga Świątek może w przyszłości zrobić, by znów nie zostać napiętnowaną przez doping.

Iga Świątek została zdyskwalifikowana na miesiąc za to, że w jej organizmie wykryto zakazany środek TMZ. Znajdował się w zanieczyszczonej melatoninie, branej przez nią w dniu kontroli z powodu kłopotów ze snem. Karę zawieszenia – będzie jeszcze trwać przez siedem dni – nałożono na Świątek, uznając jednocześnie, że jest niewinna. Lek-am, polski producent melatoniny użytej przez Świątek, wytwarza również produkty zawierające TMZ.

Radosław Leniarski: Za co Iga Świątek została ukarana miesięczną dyskwalifikacją?

Twoja przeglądarka nie ma włączonej obsługi JavaScript

Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej

Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.

Roman Imielski poleca
Czytaj teraz
Więcej
    Komentarze
    Dochodzenie prawdy i sprawiedliwości w obecnych czasach "praworządności" nie jest takie łatwe. Nieraz lepiej odpuścić.
    już oceniałe(a)ś
    0
    1
    Strach sie podetrzeć nie zbadanym papierem No gdzieś granica idiotyzmu musi być
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Szef POLADA nie chce powiedzieć jednej rzeczy wprost - kara jest nakładana na sportowca mimo jego niewinności wyłącznie po to, żeby nie miał podstawy skarżyć ITIA o utracone dochody z tytułu przerwy w karierze i utraty reputacji. Takiej Idze pewnie by sąd przyznał minimum 10 mln $, jak nie 20 mln. Nie mówiąc już o Halep...
    A tego problemu by nie było, gdyby nie było zawieszeń na czas prowadzenia dochodzenia. Wystarczyłoby badać takiego sportowca częściej niz zwykle, powiedzmy co parę dni. No ale to by wymagało wysiłku organizacyjnego i kosztów ze strony ITIA, a nie sportowców...
    @Isabella
    Pisalem juz gdzies, ze przez cala kariere zawodowa (41 lat) bylem podjety kontrola podobna do sportowcow, z tym ze byla to kontrola przeciwko uzywaniu narkotykow i alkoholu. Testy byly wyrywkowe, kilka razy byly nawet 2 dni pod rzad. Roznica pomiedzy procesem w mojej pracy a tej z ktora borykaja sie tenisisci jest taka, ze wyniki testow w mojej pracy byly scisle tajne do konca procesu wyjasniania. Jakies "slady" nielegalnego srodka byly rozstrzygne poprzez rozmowe z lekarzem nadzorujacym testy. Jezeli wyjasnienie bylo przekonujace, pozytywny test nigdy nie zostal ujawniony. Nikt o nim nie wiedzial - nawet przelozeni w pracy. W sprawie Igi, gdzie dowod niewinnosci nie pozostawial zadnych watpliwosci - nikt nie powinien o tym nigdy uslyszec. Sprawa Jannika Sinnera byla diametralnie inna - opakowanie ze sprayem, ktory byl uzywany, posiadal ostrzezenie (warning), ze "uzywanie tego srodka przez sportowca moze dac pozytywny rezultat w tescie antydopingowym". To byl jasny blad jego druzyny, ktory zlekcewazyl to co bylo dolaczone to lekarstwa. Melatonin sprzedawany jest bez recepty, przynajmniej w Stanach w kazdym sklepie, ktore sprzedaja vitaminy, tabletki na bol glowy, itd. Zadnych ostrzezen nie ma. Melatonin Igi byl zanieczyszczony z TMZ i to udowodnily 2 niezalezne laboratoria.
    Odnosnie Halep, u niej znaleziono Roxadustat, ktory sluzy w organizmie do zwiekszenia produkcji erythropoietin ( EPO), uzywany prze kolarzy, maratonczykow do zwiekszenia wytrzymalosci. Halep tylko sugerowala, ze znalazl sie w jej ciele poprzez spozycie suplementow - ale tego nie udowodnila z uzyciem laboratoriow. Poza tym, 6 miesiecy pozniej miala drugi "pozytywny" test i odnosil sie do jej biologicznego paszportu. Tak wiec sprawa Halep byla bardziej skomplikowana.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Dziennikarz uniewinnia tenisistkę bo nasza. Czy to nie za proste ?
    @bit
    Jeśli nie chciało ci się przeczytać artykułu, albo był dla ciebie za trudny, to powstrzymaj się od komentowania.
    już oceniałe(a)ś
    6
    0
    Po przeczytaniu artykułu mam wyobrażenie, o jak małych ilościach zabronionych substancji jest mowa i jak skuteczne są metody ich wykrywania. Wcześniej uważałem, że tłumaczenie, że zabroniona substancja znalazła się w organizmie sportowca po zjedzeniu chińskiego kurczaka, albo posmarowaniu ust błyszczykiem, to żałosne i śmieszne wykręty oszustów. Teraz rozumiem, że każdy przypadek trzeba traktować indywidualnie, a to niestety daje możliwości nadużyć i spekulacji. Widać też, w jak trudnej sytuacji są uczciwi sportowcy i jak łatwo kogoś skrzywdzić, zniszczyć karierę i pozbawić dochodów.
    już oceniałe(a)ś
    5
    1
    Wygląda na to, że agencja antydopingowa niszczy kariery wielu sportowcom, bo posiada sprzęt wykrywający śladowe ilości zakazanych substancji i brnie dalej mimo przedstawionych dowodów niewinności. Teraz usiłowali zniszczyć najlepszą tenisistkę na świecie, ale zawodnicy z dalszych miejsc rankingowych po prostu znikają bez śladu.
    już oceniałe(a)ś
    10
    1
    Odpowiedź na tytułowe pytanie da się zawrzeć w stwierdzeniu, że w sporcie jest zasada: wszyscy są podejrzani chyba, że udowodnią swoją niewinność.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Wbrew pozorom ta historia dotyczy wszystkich nas, przynajmniej kierowców. Wystarczy niechcący wdechnąć trochę czyjegoś dymu z "trawki" w tramwaju, nie mówiąc już o imprezie, po czym natknąć się na policjanta maniaka z nadczułym nosem. Potem twój los zależy wyłącznie od tego czy zbadają cię mniej czy bardziej czułym aparatem. Jesli laboratorium właśnie dostało nowiutki instrument, który wykaże śladowy poziom (na poziomie 0.00000costam %) marihuany, to wystawi wynik potwierdzający "obecność".
    A taki mamy właśnie przepis w kodeksie drogowym, nie ma dopuszczalnego poziomu, jak przy alkoholu, tylko "obecność".
    W czasie rewolucji francuskiej patrole zatrzymywały przechodniów na ulicach, po czym sprawdzały czy ktoś ma ślady krwi na rękach. Jak miał, znaczy pomagał komu nie trzeba, wiec trafiał natychmiast pod mur i był rozstrzeliwany. Świat z 1789 roku ciągle żywy.
    już oceniałe(a)ś
    4
    1