Kontrakt podpisał ponad miesiąc temu. Oczekiwania były wielkie, a jednak polski bramkarz wciąż nie zadebiutował w klubie z Katalonii. Rezerwowym był także w wygranym we wtorek 5:2 wyjazdowym meczu Ligi Mistrzów z Crveną Zvezdą Belgrad.
Tym, którzy zwrócili uwagę, z jakim entuzjazmem Wojciech Szczęsny świętował gole Lewandowskiego, Lamine’a Yamala i Raphinhy w zwycięskim 4:0 El Clasico z Realem Madryt na Santiago Bernabeu, mogło się wydawać, że polski bramkarz jest w Barcelonie nie od trzech tygodni, ale od trzech lat. Wyskakiwał z ławki dla rezerwowych, ściskał młodszych kolegów, szeptał coś do trenera Hansiego Flicka. Reagował emocjonalnie i spontanicznie.
Wojciech Szczęsny wciąż pracuje i czeka
Być może ta właśnie reakcja potwierdza słowa, które Szczęsny wypowiedział 2 października po podpisaniu 10-miesięcznego kontraktu z Barceloną. Przekonywał wtedy, że nie będzie mu smutno, jeśli Inaki Pena będzie grał na tyle dobrze, że nie wpuści go między słupki. Mogliśmy się wtedy zastanawiać: mówił szczerze, czy kokietował?
Wszystkie komentarze
lepiej być drugim Dudkiem niż którymś tam mało znaczącym "Dany.aingem", co się wymądrza jak małe dziecko....
Nie wiem, czy tak się potoczą sprawy, ale jeśli za dziesięć lat zobaczymy go w roli trenera bramkarzy, zupełnie nie będę zdziwiony
Pewnie że nie dogoni bo PESELu nie zmieni. Bo nie chodzi o gonienie tylko granie tu i teraz. Ale jak już przy gonieniu się upierasz to młodzi muszą gonić Lewandowskiego.
Zdaje się, że to młodzi próbują gonić Lewandowskiego.