W tureckiej Antalyi, gdzie rozgrywano finał, najpierw zobaczyliśmy włoską drużynę, która gra, by tak rzec, „po polsku". To nasze drużyny popisywały się w ostatnich latach siatkówką wyrafinowaną, cierpliwą, przedkładającą spryt nad siłę. I osiągnęły tyle sukcesów, że rywale zaczęli się uczyć.
Ci z Trentino błyskawicznie objęli w niedzielę znaczne prowadzenie i nie oddali go do końca seta, ponieważ z każdej akcji umieli wycisnąć maksimum – wychodzili cało z sytuacji, wydawałoby się, beznadziejnych, czasami pomagał im przypadek, czasami reagowali z refleksem w niestandardowych okolicznościach, gdy decyduje instynkt. Mieli też w swoich szeregach Alessandro Michieletto, jednego z najtrudniejszych do zatrzymania skrzydłowych na świecie – ze wzrostem środkowego (211 cm!), ale piekielnie dynamicznego, leworęcznego, sięgającego piłki w ataku na wysokości trzeciego piętra. Doskonale zbijał, serwował, blokował, był wszędzie.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Drugie miejsce to hańba?
Polska w siatkówce to jak Brazylia w futbolu - ZAWSZE jedzie na wszelkie możliwe mistrzostwa po złoto - ale też nie ma obowiązku złota
Tym niemniej musi być medal
Jak odpadamy w ćwierćfinale to jest KLĘSKA
Czyli dokładnie to, co jest sukcesem dla polskich piłkarzy :(
Daj spokój - tu akurat wychodzi, że WARTO :)
"Przeciwnicy sponsorowania wyczynowego sportu przez państwo mogą się zżymać, że sukcesy w sporej mierze sponsorują spółki skarbu państwa. Tyle że w polskiej siatkówce te fundusze wydaje się z głową, każdy sezon kończy się z wysoką stopą zwrotu w wyniku sportowym."
Tak, też to przeczytałem.
Czy coś z tego co napisałem nie jest prawdą?