Arabska konkwista jest bodaj najbardziej wyrazistym trendem w światowym futbolu, ale równolegle dzieje się coś równie istotnego, nawet przełomowego, acz mniej rzucającego się w oczy: skupianie klubów z różnych krajów w jednych rękach, zespalanie ich w gigantyczne biznesowe imperia.

O drużynie Girony, która współlideruje piłkarskiej lidze hiszpańskiej, mówi się zazwyczaj z rozrzewnieniem jako o bohaterce romantycznej. Choć dysponuje zaledwie trzynastym budżetem w rozgrywkach i mieszka na najmniejszym stadionie, poniosła tylko jedną porażkę w sezonie – z królewskim Realem Madryt. Klasyczny mit, o niepozornym Dawidzie rzucającym wyzwanie olbrzymiemu Goliatowi, staje się wśród kibiców tym popularniejszy, im rzadziej oglądają takie wzruszające bajki na boiskach, coraz bardziej zdominowanych przez ciężkozbrojnych hegemonów finansowanych budżetami bez granic. Sprytni chłopcy z procami nie mają tam czego szukać, a Girona potrafi.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Wszystkie te kupione kluby winny mieć w nazwie coś co mówiłoby o ich arabskich związkach, żeby można je było łatwiej - przynajmniej mentalnie izolować od klubów, które pracują na swój sukces nie pieniędzmi szejków.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    To, że po raz pierwszy LM wygrał klub sponsorowany przez państwo, jest prawdą i nią nie jest. Warto przypomnieć, że poprzednie rozgrywki, czyli Puchar Europy wywalczyła kiedys Steaua Bukareszt, klub finansowany przez komunistyczne władze. Wydaję się też, ze większość budżetu Crvenej Zvezdy pochodziła z pieniędzy rządowych
    już oceniałe(a)ś
    6
    1
    Bardzo dobry tekst, dużo ciekawych informacji o powiązaniach finansowych w klubowej piłce, dzięki!
    już oceniałe(a)ś
    4
    1
    Szanowny Redaktorze, czy nie pora poruszyć tematu drużyny Barcelony? Czy nie jest tak, że RL gra to, co może, a niestety nie może nic?
    Mam wrażenie, że termin "Barcelona" działa na dziennikarzy paraliżująco, jak kiedyś w pewnym kraju termin "JP2".
    I że ze strachu przed dotknięciem świętości, szuka się winnych.
    I że Barcelona zremisowałaby z reprezentacją Polski, nieważne po której stronie grałby RL.
    już oceniałe(a)ś
    2
    2
    i dobrze niech piłka się wali, jak ktoś jest takim kibicem i uzależnia od tego swoje życie to musi nieźle teraz płakać że to nie żaden romantyczny sport a czysty biznes :) (romantyczne to są indywidualne sporty wytrzymałościowe gdzie żadne pieniądze nie zastąpią talentu i ciężkiej pracy, niestety gorzej się je ogląda do piwa niż reżyserowane przedstawienia typu NBA, piłka nożna, football), ale zmierzch piłki i tak jest na horyzoncie, piłka przegrywa z grami wideo, liczba kibiców prze telewizorami też :) a jak banda zapaleńców chce się podniecać 22 gośćmi biegającymi zap piłką za niebotyczne pieniądze to ok
    już oceniałe(a)ś
    4
    2
    Girona kopciuszkiem? Przecież wyceniają ich na jakieś ćwierć miliarda euro! W piłce nożnej chodzi o pokazanie, że najważniejsze są pieniądze. Dlatego Pisanie o piłce w rubryce sportowej to jakieś nieporozumienie.
    już oceniałe(a)ś
    2
    2
    Klubową piłkę nożną przestałem oglądać ponad 10 lat temu. Nie żałuję. Żal tylko, że dzieci się na to nabierają.
    już oceniałe(a)ś
    13
    3
    Tak, jest to znacząca zmiana. Co się stanie, jeżeli w finale LM spotkają się zespoły należące do tej samej stajni? Jak zadbać o to, aby nie dochodziło do konfliktów interesów?
    już oceniałe(a)ś
    7
    0