"Trzeba sto razy przegrać, żeby raz wygrać" - słowa swojego ojca Kamil Stoch wypowiedział publicznie 28 lutego 2013 roku, po zdobyciu tytułu mistrza świata w Val di Fiemme. Przez następną dekadę zaprzeczał im jednak notorycznie.

Był wkurzony, ale część winy biorę na siebie. Nieszczęśliwie sformułowałem pytanie po konkursie na normalnej skoczni mistrzostw świata w Lahti w 2017 roku. Powiedziałem coś o "słabych wynikach", co poruszyło Stocha. Faktycznie: Kamil był czwarty, Maciej Kot piąty, Dawid Kubacki ósmy. Gdyby to był konkurs Pucharu Świata zdobyliby wiele punktów. W mistrzostwach świata walczy się jednak o medale, tymczasem polscy skoczkowie zostali po pierwszym konkursie z pustymi rękami.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze
    FANTASTYCZNY artykuł.
    Brawo Red. Wołowski. Ekstraklasa.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Każdy ma jakiś "charakterek" ale wielkości w skokach nikt Kamilowi Stochowi nie odbierze
    Co do wywiadów z zawodnikami i całej tej oprawy ,to ja osobiście wolałbym po prostu obejrzeć konkurs + ewentualnie dekoracja i do widzenia.
    Przecież to tylko skoki narciarskie a nie wizyta Bidena albo papieża
    @Wywiadowca Kopytko
    zaplusowalem, choć wiem, że bez wywiadu się nie da. Ludzie siedzą przed tą TV i ogladają te skoki z emocjami, nic dziwnego, że chcą być blisko tych, którym kibicują. Nawet jeśli ci nie mają nic nowego do powiedzenia.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0