W Dżuddzie, czteromilionowym mieście w Arabii Saudyjskiej, Usyk przedstawił się w osełedcu na głowie i cepeliowskim kozackim stroju, a na koniec zaśpiewał głosem jak dzwon "Czerwoną kalinę", patriotyczną pieśń ukraińską.
Zrobił wrażenie – zresztą niepokonany Ukrainiec zawsze robi wielkie wrażenie. Pierwszą walką z Joshuą, blisko rok temu, Usyk spowodował, że nagle z małego krymskiego kozaka, który chciał za wysoko podskoczyć, przeistoczył się w faworyta rewanżu nad superatletą. Z człowieczka, który śmiał w trzeciej walce w wadze ciężkiej rzucić wyzwanie "Kapitanowi Brytania", posiadaczowi trzech najważniejszych pasów mistrzowskich w królewskiej kategorii, został oblubieńcem bukmacherów. Przewaga fizyczna Joshuy nad byłym dominatorem kategorii juniorciężkiej – o 10 cm większy zasięg ramion i wzrost, o 10 kg większa waga – nagle przestała być atutem. Stare bokserskie przysłowie „duży dobry pięściarz zawsze pokona mniejszego dobrego pięściarza" nagle przestało być ważne. Nadzwyczajna umiejętność Joshuy wyciągania wniosków z błędów i porażki nagle przestała być zajmująca. I to mimo że po pierwszej w karierze porażce Joshua dał w rewanżu lekcję boksu Andy’emu Ruizowi Jr. – również zresztą w Arabii Saudyjskiej.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Mógłby na pewno pomóc chłopakom na froncie w walce z orkami.
On jednak woli robić z siebie bohatera w ringu. Nie rozumiem.
Nie rozumiesz - w tym problem właśnie. I nie wiesz. A nie wiesz, bo nie rozumiesz.
On tam był, ale Zelenski go wygonił, mówiąc, że dla niego wojna toczy się gdzie indziej i tam musi reprezentować Ukrainę.
I miał rację Zelenski. Oni tam mają zawodową armię. On jest zawodowym bokserem, nie żołnierzem. Ktoś by tylko karku nadstawiał, żeby go chronić podczas wojny.
A tak robi marketingową robotę i pokazuje na świecie siłę Ukrainy. I bardzo dobrze.
> Nie rozumiem.
To akurat nie jest specjalnie dziwne. Nie męcz się...
Joshua jest słaby. Nie darmo unikał walki z Wilderem. Ten w przeciwieństwie do Usyka wirtuozem boksu nie jest, ale posiada dynamit w pięści. Dlatego Wider domagał się walki z Joshuą. Wiedział o jego "szklanej szczęce". Niestety żeby do pojedynku unifikacyjnego doszło musiał pokonać Furego. A ten nie dość że miał świetne warunki fizyczne, niezłe wyszkolenie techniczne to jeszcze miał odpornośc na ciosy. Te dwa nokdauny które udało się Wilderowi zaaplikować Furemu, z Joshuą zrobiło by to co ze Szpilką. O sile Joshua świadczy że dał się znikautować spaślakowi Ruizowi jr.