Korespondencja z Eugene
Już nie wyglądała tak jak w piątek, za metą wyścigu na 35 km. Sama mówi, że było to jedno z z jej najgorszych doświadczeń sportowych. Było ponoć jedno gorsze, ale Katarzyna nie chce podać szczegółów do publicznej wiadomości. Zbyt drastyczne. Teraz, po 11 godzinach snu, czuje się lepiej.
Stopy po przejściu w sumie 55 km – bo pierwszy medal zdobyła na 20 km - nie dostały aż takiego lania jak mięśnie. Wciąż idzie sztywnym krokiem, widać to z daleka. Głos nadal jest cichy. Zmęczenia w nim nie ukryjesz. Aż pytam, czy mogę zmierzyć tętno. Katarzyna śmieje się, ale proszę, mierzymy. Lekko przerażające jest to uczucie, gdy przez dłuższą chwilę nie wyczuwam pulsu. Aż wreszcie bum. Jest, uff. Za chwilę drugie bum. Serce chodziarki bije powoli, jak w zwolnionym tempie.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Raczej skrot na cmentarz.
i to duży, bo jeszcze diaboliki dopingowe przyspieszają a każdy coś bierze, legał, nielegał, wykrywalne, niewykrywalne, krew itp.