Droga mistrza Polski do Ligi Mistrzów jest długa i wyboista, by w niej zagrać, trzeba przejść cztery rundy kwalifikacji. Odpadnięcie na którymkolwiek etapie walki o Champions League nie wyrzuca jednak zupełnie z europejskich pucharów - po to UEFA ma jeszcze Ligę Europy i Ligę Konferencji, by gdzieś upychać mistrzów lig słabych i słabiutkich. Szansę mają nawet drużyny o znikomej renomie, niektóre ją wykorzystują - stąd obecność w fazie grupowej ubiegłorocznej Ligi Konferencji mistrza... Gibraltaru. Przykład Bodo/Glimt pokazuje za to, że odpadnięcie już w pierwszej rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów wcale nie musi być piłkarską tragedią. Norwegowie co prawda odpadli z LM z Legią Warszawa, ale potem trafili do Ligi Konferencji, przeszli fazę grupową i odpadli dopiero w ćwierćfinale, z późniejszym triumfatorem LK, AS Roma.
Wszystkie komentarze
No ale o czym tu mówić jeśli w tym kraju, statystyczny uczeń poświęca dwa razy więcej czasu na naukę bredni o stajence, pastuszkach i osiołku niż na lekcje WF...
Nie ma pieniędzy na sportowe zajęcia pozalekcyjne, na trenerów, na baseny, lodowiska, boiska i hale.
Ale na pralnię mózgów zwaną kościółkiem kasa się zawsze znajdzie.
Według szacunków, Polacy wydają na kościółek od 40 do 100 miliardów złotych rocznie.
Jakby połowę tego przeznaczyć na sport, niewykluczone, że w fazie grupowej Ligi Mistrzów mielibyśmy niejedną drużynę.
Tak, właśnie dlatego w Lidze Europy w zeszłym roku grały takie słabiutkie teamy jak West Ham, Monaco, FC Barcelona, OL ...
Owszem, masz rację, w końcowych fazach i tak grają mocni, ale taki Lech i inne drużyny ze słabych lig mają dwie, trzy a nawet cztery szanse, żeby w końcu naleźć kogoś słabszego i zagrać więcej niż dwa mecze, czyli dostać się do fazy grupowej i zarobić trochę pieniędzy.