Bo dwa lata temu było podobnie. Jai Hindley, 24-letni wówczas Australijczyk z grupy Team Sunweb, po ostatnim górskim etapie założył różową koszulkę lidera Giro d'Italia. Przewagi nad drugim kolarzem nie miał żadnej, wynosiła ona dokładnie zero sekund. Drugi był, tak jak w tym roku, kolarz grupy Ineos Grenadiers - wtedy był nim Brytyjczyk Tao Geoghegan Hart. O tym, kto wygra złożony z 21 etapów wyścig, decydowała czasówka w Mediolanie.
Hindley na trasę ruszył wówczas jako ostatni. By wygrać wyścig, musiał pojechać po prostu szybciej od Harta. Ale tracił z każdym kilometrem - było ich nieco ponad 15. Australijczyk pojechał fatalnie, na tak krótkim dystansie stracił 39 sekund i zajął drugie miejsce w wyścigu. - Ta klęska zdewastowała mnie - mówił później.
Wszystkie komentarze